No to muszę się pochwalić, że firma w której pracuję zafundowała mi dwudniowy kurs udzielania pierwszej pomocy. Coś niesamowitego! Każdy powinien przejść takie szkolenie. Co innego jest siedzieć na jakimś szkoleniu BHP i słuchać na sucho a co innego, pod nadzorem ratownika wykonać masaż serca (30:2) na fantomie przez 10 minut albo nauczyć się używać defibliratora itp. Naprawdę daje to do myślenia, jak dużo trzeba siły, żeby do czasu przyjazdu karetki non-stop robić masaż! Zresztą co tu dużo gadać. Ten kurs mi bardzo pomógł w tym moim, konkretnym przypadku. Wiedziałem, że takie rany jak moja trzeba ucisnąć, niczym nie obwiązywać (opaska zaciskowa). W ten sposób ojciec zawiózł mnie do szpitala praktycznie bez rozlewu krwi. Nawet lekarz dyżurny mnie pochwalił. Ale ja to wiedziałem, bo mnie nauczyli. Szkoda, że nie wszyscy mogą się takich rzeczy nauczyć. Myślę, że byłoby o wiele mniej tragedii.