Ło matko i córko!!! chyba sprzedaż salcesonów i kaszanek pieczonych poprowadzę :D Ja Tobie kostek odpowiem od siebie. Dopiero dwa lata temu zacząłem mrozić zapasy różnych osłonek naturalnych i jak na razie nie zdarzyło mi się żeby po rozmrożeniu coś z nimi było "nie halo". Całkiem niedawno robiłem kiełbasę "na biało", nadziewaną w jelita wp 24/26mm, które były mrożone. Z zamrażarki jelita dałem do lekko zimnej wody, nie wiem ile woda miała stopni, mierzyłem ją "na palca". W tej wodzie moczyły się z godzinkę, później poszy do wody letniej na kilka godzin i nadziewanie. Salceson co to go robiłem w zeszłym tygodniu był nadziewany w dwie kątnice co to je Andrzej przywiózł w Lutym, były zasolone, zapakowane próżniowo i zamrożone i nadziewałem także w trzy kątnice, które Andrzej w zeszłym roku pocztą podesłał, były zasolone, zamrożone, ale nie pakowane próżniowo. Jedne i drugie kątnice dałem do zimnej wody na kilka godzin coby odtajały, później poszły do zimnej wody i do lodówki na kilkanaście godzin. Ja, amator salcesonów i innych smaczniastych wyrobów nie stwierdziłem nic niepokojącego w osłonkach mrożonych, rozmrażanych i później różnościami nadzianych. Polecam taki sposób przechowywania nadmiaru osłonek naturalnych, zawsze to będzie więcej miejsca w lodówce na inne fajności do spożycia :D