lesniak, przepraszam ale za moich czasow J'94 to była gówno prawda :devil:
żarcie było totalnie do dupy, złodziejstwo, ssyństwo, etc. nie na darmo u mnie w pułku krążyła anegdota, że jak sierżant z żywnościówki roz..walił po pijaku warburga to za dni parę sprawił sobie nissana (z oszczędnosci - tak, k.... na nas)
:clap:
pamiętam jak rytuałem była zupa mleczna na śniadanie, której nikt nie jadł bo się nie dało, któregoś razu przez pomyłkę (chyba) dali musli - niestety wyszło pyszne, więc szweje co zjedli na początku stawali po dolewkę i tak nie starczyło dla więcej niż połowy jednostki (zupy powinno być przypuśćmy 300l a oni gotowali 1/2 tego bo i tak na wylanie) a tu ZONK!!!! :devil: więc co??
następne musli było tak słone, że nikt tego nie ruszył - i oszczędności wróciły do normy.
Temat wojska niestety u mnie jest drażliwy .... sorry