Aby była jasność. To są kiełbasy suszone, a ich receptury pochodzą pewnie z XVII w., jak nie z okresu wcześniejszego. Zabierano je ze sobą w podróże nawet w okresie letnim. Dlatego głównym zadaniem technologicznym było w pierwszej kolejności usunięcie jak największej ilości wody. Służyła temu celowi sól oraz dodatek spirytusu (stosowany zresztą do dzisiaj, na terenach wschodnich). Ciekawostką jest to, że przesalano wszystkie mięsa, szczególnie wędzone i suszone, by jak najdłużej się przechowywały. Dlatego też, na ucztach, gdzie królowały wędzonki i kiełbasy, podawano duże ilości wina, które miało złagodzić ich smak. Poza tym, jak wiemy z własnego doświadczenia, z czasem przesolone wyroby tracą nieco ostrości.