No właśnie. Walczymy o coś, co już dawno zbadano i jednoznacznie stwierdzono, że dym, jaki by nie był, jako wynik niecałkowitego spalania drewna (u nas w kilku postaciach) MUSI zawierać najróżniejsze substancje, w tym masę szkodliwych. Aby uniknąć ich produkcji, musiałoby dojśc do spalania całkowitego, co w naszych warunkach jest operacją nie do spełnienia i zreszta zupełnie zbędna, gdyż skąd wtedy wziąć dym?. Obecnie wszystko jest bardziej lub mniej zatrute. Wyprodukowanie na własne potrzeby, od czasu do czasu niewielkiej ilości wędzoneczek, na pewno nam nie zaszkodzi bardziej, niz np. wdychanie codziennego smogu. Tego się trzymajmy i dalej zadymiajmy. Jesli ktoś ma jakiś problem, niech popatrzy na temat perspektywicznie, przez pryzmat pieknych, odymionych kolan z poprzedniej strony.