Dziś na obiad miałem gołąbki z kiszonej kapusty. Swego czasu wybrałem ładną główkę kapusty, wydrążyłem głąba, wsadziłem do wiaderka takiego 3l po chyba śledziach. nasypałem soli do dziury po głąbie i zalałem wodą. Wiaderko zamknąłem dekielkiem i stało trochę na stole. Przeszkadzało więc wyniosłem na "pole" pod wiatę. Jak pamiętam to było to w lutym. Nawet zamarzło. Jakoś tak kilka dni temu zauważyłem wiaderko i patrzę a ono spuchnięte. Nawet nie przypuszczałem, że wiaderko jest TAK szczelne! Zakupiłem ryż i mięso i poprosiłem o zrobienie gołąbków. Żona jak zawijała to stwierdziła, że łatwiej się zawija, liście są miększe niż parzone liście kapusty nie kiszonej. Gotowanie jak zwykle, ale ten wywar ma fajny smak i zapach dobrego kapuśniaku. Nie robiłem sosu pomidorowego tylko okrasiłem je na talerzu boczkiem z cebulką, Smak gołąbków wyborny, moja najlepsza żona już kazała mi kupić kapustę i kisić, A kapustę zakisiłem tylko dla soku po kiszeniu - mówią, że jest bardzo zdrowy. Mam trochę soku i wyśmienite gołąbki. No i dzięki forum mam sprawdzony następny smaczny przepis. Jak twierdzi teraz żona, następnym razem będzie je gotować w sosie grzybowym.