Z salcesonem miałam przygodę ponieważ mi pękł chwilę po włożeniu do wody.
Po fakcie stwierdziłam defekt żołądka.
W sumie to robiłam dwa salcesony, ten drugi uratowałam w porę i na całe szczęście miałam zapas wymoczonego żołądka.
Salceson w smaku pycha ale nie bardzo wiedziałam jaka musi być konsystencja farszu, wydaje mi się że mogłam dodać więcej wywaru... ale to nauczka na przyszłość.
Lekcji udzielał mi Kolega Wosiu, dzięki Ci bracie . Teraz możesz ocenić moje "wypociny".
Jeśli coś nie tak to wybacz mi :grin:
Przy okazji jak to bywa w weekend, lubię się napracować zrobiłam tak na próbę Pasztetową smarowaną.
I tu też pech mnie nie opuścił, na 4 pasztetowe, jedna mi pękła podczas wyciągania z wędzarni :grin: