Jak już kiedyś wspominałem będąc ostatnio na wojażach po Bieszczadach udało nam się zanabyć nieco ichniego lokalnego trunku (czytaj bimber nie nalewki) w trzech wersjach, żurawinowa, pigwowa i miodowa. O ile żurawina nie podeszła mi zupełnie, pigwa jak cię mogę to ta niby miodowa wzbudziła wręcz mój zachwyt. Smak i zapach coś mi tam na myśl przywodziły ale za diabła nie wiedziałem co... Troszeczkę przypominało mi to jak kiedyś tato robił przepalankę do bimbru (za młody byłem żeby próbować ale zapach pamiętam do dzisiaj).Postanowiłem więc pokombinować z karmelem. Zrobiłem kilka rodzajów od słabego po bardzo ciemny i przy pomocy wujka "testera" przeprowadziliśmy próby organoleptyczne owego napitku - nazwijmy go - Karmelita (po kilku głębszych może być już nawet bosy). Z kilku rodzajów wybraliśmy karmel w wersji uśrednionej i powiem szczerze że to co wyszło przeszło moje najśmielsze oczekiwania Nie jest to dokładnie to co kupiłem w Bieszczadach ale bardzo, ale to bardzo zbliżone, podejrzewam ze różnica wynika albo z tego że tamto robione było na bimbrze albo karmel był robiony z czegoś innego niż biały cukier (brązowy, miód?). Jestem owym trunkiem zachwycony i szczerze polecam . Idealna proporcja to karmel z 125g cukru na 1 litr trunku (moc można sobie wybrać samemu - u mnie coś koło 45 , no może czasem 50 volt ). Coś czuję że idealnie podejdzie do wieczornej goloneczki