Ranking
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 11.10.2025 w Odpowiedzi
-
Wędzenie to coś, czego nie da się nauczyć w jeden dzień. To sztuka, która rodzi się z serca, z czasu spędzonego przy ogniu, z rozmów z innymi pasjonatami i z tych niepozornych chwil, kiedy zapach dymu otula wszystko dookoła. To nie tylko sposób na przygotowanie wędlin – to sposób na życie. Każdy, kto choć raz wędził własnoręcznie, wie, że to coś znacznie większego niż przepis czy technika. Bo każdy z nas – pasjonatów – wnosi do tego procesu cząstkę siebie. Ktoś wędzi tak, jak nauczył go dziadek. Ktoś inny – próbuje nowych rozwiązań, eksperymentuje. Jedni kierują się tradycją, inni techniką. I właśnie w tym tkwi piękno – że nie ma jednej słusznej drogi. Każda wędzarnia to mały, osobisty warsztat – miejsce, w którym powstaje coś wyjątkowego. Tu nie chodzi o idealnie równą temperaturę czy „jedyną prawidłową” ilość dymu. Tu chodzi o serce, o cierpliwość, o radość z tworzenia. Bo każdy kawałek wędliny, który wychodzi z rąk pasjonata, to jego małe dzieło sztuki. W tym świecie nikt nie powinien udowadniać, że jego sposób jest lepszy. Bo wędzenie to nie zawody – to rzemiosło. A rzemiosło tworzy się z czasem, doświadczeniem i… miłością do tego, co się robi. I choć technologia idzie naprzód, daje nowe możliwości i ułatwia wiele spraw – najważniejsze zostaje niezmienne: to człowiek tworzy smak. To jego wrażliwość, jego styl, jego podejście – nadają charakter każdej wędlinie. A najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że łączy nas wspólna pasja. Niezależnie od tego, skąd jesteśmy, jaką mamy wędzarnię czy jakie mięso kładziemy na ruszcie – rozumiemy się bez słów. Bo wędzenie to coś więcej niż sposób obróbki. To spotkanie z tradycją, z naturą, z drugim człowiekiem. To zapach, który przywołuje wspomnienia i smak, który zostaje w sercu. I właśnie za to warto to robić. Dla tej chwili, kiedy otwierasz wędzarnię, a z niej wydobywa się zapach całych godzin Twojej pracy. Dla dumy z własnoręcznie zrobionej wędliny. Dla wspólnoty ludzi, którzy kochają to tak samo jak Ty. Bo to dzięki takim ludziom jak my – zakochanym w rzemiośle, wiernym tradycji, otwartym na nowe – ta sztuka nie tylko przetrwa, ale będzie się rozwijać. I z każdym kolejnym pokoleniem będzie jeszcze piękniejsza.11 punktów
-
A dajcie już SZCZEPANOWI spokój , chce Wszystkim pomóc a tu z każdej strony pazury👹 . Zaraz Wam z tych pazurków zrobię MOM do parówek 😁. Tak na poważnie -trochę przyjaciele pofolgujcie. DYSKUSJA =TAK ALE NIE ATAK.4 punkty
-
4 punkty
-
Bardzo lubię takie rozmowy bo wiele wnoszą pamiętajcie jednak, że "jedno słowo za dużo" zmieni wszystko w sensie przyjemnego i merytorycznego djalogu. Ponieważ zostałem wywołany do tablicy przez Arka w sprawie polędwiczki to przy okazji pozwolę odnieść się do powyższych wpisów. Na wstępie zaznaczę, że każdy z Was ma długą drogę za sobą w masarstwie i każde zdanie jest cennym materiałem z którego należy wyciągać wnioski. Natomiast ostatnio zauważyłem, że ludzie coraz częściej zaczynają korzystać ze zdobyczy techniki (Google i AI) co wcalr nie jest złe ale jak we wszystkich dziedzinach żeby coś publikować najpierw należy te informacje zweryfikować zanim się wklei (to tak na marginesie kiedyś odpisałem jednemu mądremu, że nie będę rywalizował z AI to mnie nazwał młokosem itd..🙈). Teraz poruszę waszą dokumentację przez Was zamieszczoną. Arkadiusz PW 16 jest wspaniałym zbiorem technologicznym który do obecnej pory został kilkakrotnie zaktualizowany w wielu aspektach przez naukowców i technologów. Krzysztof opublikował poprawne normy dotyczące temp. parzenia parówek. Zapytałeś mnie dlaczego nie parzę polędwiczki odpowiedź jest prozaiczna bo nie ma takiej potrzeby i wynika to ze struktury i kategorii technologicznej. Polędwiczki to mięsień lity który jest mniej podatny na zanieczyszczenia (bakterie tylko na zewnętrznej powierzchni) wnętrze raczej "jałowe". Dlatego proces technologiczny przewidziany dla tego mięśnia nie wymaga jego parzenia a wyłącznie peklowania i zimnego wędzenia. Natomiast parówki to wyrób mięsno tłuszczowy rozdrobnionych gdzie bakterie zostają wprowadzone do środka batonu dlatego jest wymagana taka nie inna obróbka termiczna. Mój opis jest taki "zgrubsza" nie będę się zagłębiał w samą budowę i sklad mięśnia, surowców i innych aspektów technologicznuch bo nie ma potrzeby.4 punkty
-
Temperatura dymu podczas wędzenia na zimno powinna wynosić od 16 do 25°C, a maksymalnie do 30°C. Utrzymanie jej w tym zakresie jest kluczowe – jeśli wzrośnie powyżej 30°C, tłuszcze w mięsie zaczynają się topić, a białka częściowo ścinają, co zmienia strukturę produktu i skraca jego trwałość. Proces wędzenia na zimno trwa od kilkunastu godzin do nawet kilku dni (a w tradycyjnych metodach – tygodni). Wszystko zależy od rodzaju surowca, jego wielkości i oczekiwanego stopnia aromatyzacji. O ile Mamuska potrafiła utrzymać w swojej wędzarni odpowiednio niską temperaturę, to już wielki postęp i duży szacunek dla Doroty. Trzeba jeszcze ustalić, co dokładnie wędziła w ten sposób. Przy wędzeniu na zimno należy również pamiętać o właściwym dopływie powietrza i odpowiedniej wilgotności w komorze wędzarniczej.4 punkty
-
4 punkty
-
W tej wędzarni można przeprowadzić każdy rodzaj wędzenia — zarówno na zimno, jak i na ciepło, a nawet pieczenie. Wszystko zależy od stopnia umiejętności i doświadczenia wędzarza. Wędzarnia z bezpośrednim paleniskiem daje duże możliwości, ale wymaga też wyczucia — „Wędzarnia nie kłamie – kłamie wędzarz, który nie pilnuje ognia.”😀4 punkty
-
Obróbka cieplna i punkt krytyczny w produkcji parówek W procesie wytwarzania wędlin drobnorozdrobnionych, takich jak parówki, obróbka cieplna to jeden z najważniejszych etapów całego procesu. To właśnie wtedy produkt zostaje utrwalony – mięso zmienia strukturę, nabiera właściwej barwy i smaku, a przede wszystkim niszczone są bakterie chorobotwórcze, które mogłyby stanowić zagrożenie dla zdrowia. Parówki zazwyczaj parzy się w temperaturze 75–78°C, aż w jądrze najgrubszego wyrobu osiągnie się co najmniej 72°C. Ten moment to tzw. punkt krytyczny (CCP) – najważniejszy etap z punktu widzenia bezpieczeństwa żywności. Zbyt niska temperatura lub zbyt krótki czas parzenia może sprawić, że część drobnoustrojów przetrwa (np. Listeria, Salmonella), co w efekcie prowadzi do psucia się wędliny lub nawet zatrucia pokarmowego. Z kolei zbyt mocna obróbka pogarsza jakość – parówki mogą się rozpadać, pękać, tracić soczystość i smak. Dlatego podczas obróbki cieplnej należy: kontrolować temperaturę wody/parzelni oraz temperaturę wewnątrz parówki, utrzymywać temperaturę wewnętrzną min. 72°C przez 10 minut po zakończeniu parzenia szybko schłodzić wyroby – najpierw pod bieżącą wodą, potem w chłodnym miejscu, aż osiągną poniżej 10°C w ciągu 2 godzin. Bezpieczeństwo w domowej produkcji wędlin drobnorozdrobnionych Warto pamiętać, że nawet przy produkcji amatorskiej czy domowej obowiązują te same zasady, co w profesjonalnych zakładach. Nie chodzi tu jedynie o przestrzeganie norm, ale przede wszystkim o dbałość o zdrowie naszych bliskich – dzieci, wnuków czy znajomych, którym często z dumą przekazujemy własne wyroby. Mięso oraz wyroby drobnorozdrobnione, takie jak parówki czy kiełbasy, są szczególnie podatne na rozwój drobnoustrojów. Dlatego prawidłowe parzenie i szybkie schładzanie produktu to nie przesada, lecz podstawowy warunek bezpieczeństwa. Domowa produkcja może być w pełni bezpieczna i smaczna, jeśli zachowamy kilka prostych, ale kluczowych zasad. Trzeba jednak mieć świadomość, że w warunkach amatorskich pracujemy często w bardziej prymitywnych warunkach, wykorzystując sprzęt o ograniczonej precyzji – termometry kuchenne, małe parzelniki czy domowe chłodziarki. Do tego dochodzi niewystarczająca wiedza technologiczna, co w połączeniu może prowadzić do poważnych błędów. Zbyt niska temperatura parzenia, nieodpowiednie chłodzenie, brak higieny lub przechowywanie w zbyt wysokiej temperaturze to czynniki, które mogą skutkować rozwojem bakterii chorobotwórczych i zagrożeniem zdrowia. Dlatego każdy domowy wędliniarz powinien traktować zasady higieny i obróbki cieplnej z taką samą powagą, jak profesjonaliści. Prosty sprzęt nie zwalnia z dokładności – wystarczy dbałość o czystość, kontrola temperatury i cierpliwość, by uzyskać wyrób bezpieczny, trwały i naprawdę smaczny.3 punkty
-
Panowie, spokojnie — prawda zawsze się obroni. Niezależnie od sytuacji, jeśli na tym forum wartość krytyczna 60–65°C jest uznawana za bezpieczną, to będę stał murem za tymi poprawnymi wartościami, mimo wszelkiej krytyki.3 punkty
-
Teraz to już nie kumam, znaczy teraz ludzie się rozchorują lub umrą jak parówki będą tak zrobione. A w latach 50-tych ludzie jedli i nikt nie umierał od zjedzenia parówek.3 punkty
-
3 punkty
-
Ja czterdzieści lat nie jadłem śledzi bo mi nie smakowały. Mając czterdzieści lat zacząłem jeść śledzie i nie mogę się nadziwić że czterdzieści lat byłem taki głupi3 punkty
-
Przemysł mięsny przeszedł drogę od intuicji do precyzji. Zasady są te same, ale dziś wszystko odbywa się świadomie, bezpiecznie i pod kontrolą, łącząc tradycję z technologią.3 punkty
-
Lato minęło wyjątkowo szybko w tym roku. Szczególnie jak się podróżuje za doznaniami kulinarnymi na różne zloty . Coś tam się powędziło... Coś upiekło... Coś zabutelkowało... Coś tam się upichciło... Udało się zdobyć jakiś nowy sprzęt... Po znalezieniu o-ringu, dorobieniu odpowietrznika, przerobieniu lejka, wyczyszczeniu i nasmarowaniu nadziewarki był test na kabanosach. Jak w "hendowatych" nadziewarkach korba cofa się o ponad jeden obrót przy puszczeniu (można zarobić w zęby ) to tutaj jest to tylko 1/8 obrotu. Sprzęt pancerny. Chyba muszę sprzedać moje inne nadziewarki 😜 W ostatni weekend, będąc na grzybach w Szkocji, zakupiliśmy haggis czyli specjał szkockiej kuchni. (Za Wikipedia) Jest to pudding przyrządzany z owczych podrobów (wątroby, serca i płuc), wymieszanych z cebulą, mąką owsianą, tłuszczem i przyprawami, zaszytych i duszonych w owczym żołądku. Jedliśmy go wielokrotnie w klasycznym szkockim daniu Haggis, Nips and Tatties, czyli haggis z tłuczonymi ziemniakami i rzepą. Tym razem naszła mnie również ochota na pierogi z mięsem więc z połączenia dwóch narodowych potraw powstały... pierogi z haggisem Haggis podsmażamy z cebulką na patelni i można delikatnie dorpawić solą i pieprzem. Farsz do pierogów zawsze doprawiamy mocniej. Ciasto na pierogi oczywiście z przepisu Halusi Pierogi lepimy i gotujemy w osolonej wodzie kilka minut, do wypłynięcia. Można podawać z podsmażoną cebulką. U nas podsmażona na łoju jagnięcym, więc jeszcze więcej baraniny w smaku Pierogi wyszły bardzo smaczne i trzeba będzie je kiedyś powtórzyć.3 punkty
-
W takim razie trzeba będzie zorganizować szkolenie z zakresu wędzenia i pokazać możliwości, jakie daje taka wędzarnia. Nasi dziadkowie nie dysponowali nowoczesnym sprzętem, a mimo to potrafili wędzić na zimno właśnie w takich wędzarniach. Oczywiście dymogenerator bardzo ułatwia ten proces, jednak warto pamiętać, że powstał on na wzór naturalnego paleniska — tylko w uproszczonej wersji. Dlatego proszę, nie mówmy, że czegoś się nie da zrobić, bo to najłatwiejsze stwierdzenie, a w praktyce wszystko jest możliwe przy odrobinie wiedzy i zaangażowania. Zdarza się, że uczeń chce być mądrzejszy od mistrza. To dobrze — bo ambicja i ciekawość są motorem rozwoju. Gorzej, gdy zamiast słuchać i uczyć się, zaczyna poprawiać tego, od kogo sam chciał się czegoś nauczyć. Prawdziwa mądrość polega nie na tym, by wiedzieć więcej od mistrza, lecz by umieć wykorzystać jego doświadczenie i dodać do niego coś swojego. Mistrz pokazuje drogę, ale to od ucznia zależy, czy pójdzie nią z pokorą i zrozumieniem, czy z przekonaniem, że wie lepiej — mimo że jeszcze niczego nie spróbował. Bo jak mówi stare przysłowie: „Uczeń, który nie słucha mistrza, uczy się tylko własnych błędów.”3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
2 punkty
-
Z jednej strony "szalejecie" na temat mieszania peklosoli z solą - uważacie, że jest to niedopuszczalne ze względu na niebezpieczeństwo mikrobiologicznych skażen, a z drugiej strony prawie "linczujecie" SZCZEPANA , który zwraca uwagę na przestrzeganie krytycznych temperatur parzenia wędlin. Nikt nie zwraca uwagi na to, że na przestrzeni lat nauka bardzo się rozwinęła oraz zmieniły się parametry mikrobiologicznych zagrożeń. To co kiedyś było tolerowane teraz jest kategorycznie niedopuszczalne. A argumenty, że ja jadłem, dziadek jadł i nadal żyjemy są ........... poniżej krytyki. Pamiętajmy, że podając receptury na forum powinniśmy myśleć również o bezpieczeństwie innych "domowych masarzy".2 punkty
-
Panowie - to jest TEMAT PARÓWEK. Proszę podajcie współczesny przepis w wariancie takim by każdy z nas mógł zrobić - taki krok po kroku, co jakie ile kiedy. Jeśli zaś ma to być przepis - typu pierdu pierdu dookoła - to lepiej nic nie piszcie.2 punkty
-
Ja również używam podobnej która posiada różne funkcje ustawień szokowego mrożenia lecz innej firmy. Dobrze wiem o czym piszę i jakie są właściwości takiego domowego sprzętu. W poprzedniej firmie w której pracowałem mieliśmy kilkanaście różnych profesjonalnych chłodni/mroźni głębokiego i szokowego mrożenia. Dobrze wiem jakie są możliwości i różnice pomiędzy tymi maszynami. To musi być jakiś wyjątkowy sprzęt jeśli jest przeznaczony do warunków domowych.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Hejka idzie coraz lepiej. Kolejne udane wędzenie. Schab, szynka, boczek i karczek. I pierwszy raz po kawałku na próbę parzone. Wędzone buk-olcha i potem śliwa. Sery koniecznie wjadą jestem smakoszem i uwielbiam. Jeszcze marzy mi się jak będzie się dało w domowych warunkach zrobić wędlinę dojrzewająca.2 punkty
-
Kiedyś oj nie ale dziś oj tak np. E301 lub 302 w różnych zależnościach . Dzieje się tak z prostej przyczyny ponieważ nauka poszła do przodu. Nie ma nic nie zdrowego w/w przykładowych środkach.2 punkty
-
Oj , nie oj nie Ja nic nie pisałem o polędwiczce. I za to Cię szanuję, że potrafisz się publicznie przyznać do błędu Bardzo proszę , ale z mojej strony to już naprawdę koniec bo parówki już dochodzą.😄2 punkty
-
Kolego, piszesz, że "moje na wierzchu", chociaż Arek miał argumenty. Jakie argumenty? Takie, które wypadły z obiegu już w latach 70. ubiegłego wieku? Akurat tak się składa, że prowadzę zakład masarski i muszę znać obowiązujące normy oraz przepisy – i to nie te sprzed pół wieku, tylko aktualne. Nie wspomnę już o systemie HACCP, który trzeba prowadzić na bieżąco, pod nadzorem weterynarii, oraz o całej gamie innych przepisów, które muszą być uporządkowane i wdrożone zgodnie z obowiązującymi wytycznymi. Każdy użytkownik, który chce czerpać wiedzę z tego forum, powinien mieć dostęp do wiarygodnych i aktualnych informacji. Również podzielam zdanie kolegi Grzegorza – te dyskusje rzeczywiście są pouczające i pozwalają wyciągać konstruktywne wnioski. Obecne prawo, zarówno w Polsce, jak i w Unii Europejskiej, daje możliwość wytwarzania różnego rodzaju wyrobów wędliniarskich (i nie tylko), ale normy, jakie muszą one spełniać pod względem bezpieczeństwa zdrowotnego, są bardzo rygorystyczne – i słusznie. Jako masarz i praktyk, z całym szacunkiem do kolegi Grzegorza – który, choć na co dzień zajmuje się zupełnie inną branżą, to w dziedzinie masarstwa zgłębia wiedzę bardzo obszernie – chylę czoła za jego zaangażowanie. Praktyka połączona z teorią daje konkretne efekty, i to widać. Wspomnę jeszcze, że kiełbasa polska surowa występowała kiedyś w dwóch wersjach. Natomiast Arek wspomniał o parówkach, sugerując, że poza typem "parówkowej" innej nie ma. Czy nie warto jednak się zatrzymać, sięgnąć do branżowych pism i zastanowić się, co się zmieniło na przestrzeni lat? Piszemy przecież w temacie parówek – a jeśli chodzi o tę drobno rozdrobnioną kategorię wędlin, to można by naprawdę sporo napisać. Temat jest szeroki i ciekawy, dlatego warto opierać się na sprawdzonych źródłach i aktualnych przepisach.2 punkty
-
Doświadcze i zwykła praktyka to jedno ale nie było by jej jakby nie teoria. Mam tu na myśli sprawy z poprawnie prowadzonym procesem technologicznym ponieważ jest to podstawą jak nie chcemy mieć problemów zdrowotnych. Reasumując najpierw nauka i zrozumienie a dopiero praktyka a nie na odwrót.2 punkty
-
2 punkty
-
Nie ma za co dziękować. 😚 Jak tylko będę mogła to pomogę. Bardzo fajne jest w tym miodowniku że można sobie sterować słodkością. Smak można jeszcze kawą i odpowiednią dawką rumu podkręcić pod własny smak, a jak postoi ciasto parę dni w lodówce i potem kawałek dostanie pokojowej temperatury, to jest normalnie szał ciał. Ps. Jak zrobicie i zjecie, to napiszcie wrażenia. Ciekawa jestem Waszej opinii. Ps. W tym roku na zlot do Napoleonowa zabrałam Tort Kijowski (też nam bardzo smakuje), to może w przyszłym roku Miodownika zabiorę. Pożyjemy, zobaczymy. 😚2 punkty
-
2 punkty
-
Pięknie napisane. Proponuje żeby ten tekst przykleić gdzieś na pierwszej stronie, żeby nie zaginęło w gąszczu innych postów. Można tez zamieścić w kalendarzu.2 punkty
-
Wędzenie na zimno to proces, w którym surowiec poddawany jest działaniu dymu o stosunkowo niskiej temperaturze — zazwyczaj 16–25°C (rzadziej do 30°C). Celem jest nadanie aromatu, barwy oraz przedłużenie trwałości produktu, przy minimalnym podgrzewaniu.2 punkty
-
Prawdopodobnie nie osiągniesz takiego efektu w warunkach domowych - poza tym myślę ,że ten dzik był najpierw poddany obróbce termicznej a dopiero wtórnie zapieczony w cieście .2 punkty
-
Dzięki za komentarz 😊 Określenie „mistrz i uczeń” to tylko skrót myślowy, a nie stawianie kogokolwiek ponad innymi. Chodzi mi raczej o wymianę doświadczeń i wzajemne uczenie się. To, czym się zajmuję, to dla mnie nie tylko praca, ale też prawdziwa pasja i sposób na życie. Cieszę się, że temat budzi tyle emocji i różnych opinii — w końcu to właśnie różnorodność doświadczeń rozwija nasze rzemiosło. Oczywiście, każdy może mieć swoją teorię, ale praktyka często weryfikuje nawet najlepsze filmiki z YouTube 😉. U mnie wędzarnia i dym to codzienność, nie tylko obraz z ekranu — całe moje życie to wędlina i dym. „Nie ma trudnych rzeczy – są tylko te, których jeszcze nie rozumiesz.”2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Ten temat nie tak miał wyglądać.Jeśli dalej będę musiał tutaj interweniować, zamykam go.1 punkt
-
Najważniejsze, że poznałeś teorię ktorą zacząłeś przekładać na praktykę. Teraz zacznij wyciągać wnioski co można poprawić i jak żeby produkt był dla Ciebie wyjątkowy. Pamiętaj, że dobrą praktyką "lepszego" jest poczęstowanie różnych osób produktem celem otrzymania opini degustatorów. Wiele różnych opinii zmusza nas do analizy a następnie "udoskonalenia produktu". Kibicuję w dalszym Twoim rozwoju trzymając kciuki👍.1 punkt
-
Możesz nie wiedzieć bo jeszcze nie byłeś na tej stronie, ale pierwsze swoje domowe parówki pokazałem 6 kwietnia 2014 r.Czy udane.? Z braku umaszynowienia rozdrobnienie mnie nie zadawalało , ale smak był jaki pamiętam kiedy miałem kilka lat. Można je obejrzeć w moim klubie to po co się powtarzać.Te też były parzone przez 10 min w wodzie o temp. 60-65C. A to ,że Szczepan korzysta z Al lub materiałów technologicznych z tej strony i wstawia je jako swoje to już dawno zauważyłem.1 punkt
-
Kilka zdjęć z ukończonego zamku Śpiącej Królewny. Bawaria. Projekt skomplikowany i pomimo projektu kilka elementów przeszło przerobienie. Papier przyjmie wszystko. W realu nie koniecznie. Musiałem wykazać się dużą cierpliwością i szukać rozwiązań na pewne sytuacje a czasem improwizować. Ogólnie jestem zadowolony. Mogłem się sprawdzić 😀1 punkt
-
Znaczy to ni mniej ni więcej, jak położysz w lodówce , to wyschnie , a się nie zepsuje, a dlaczego? Już po eksperymencie z parówkami, woda 65stopni, minutnik na 10 minut i parzenie. Degustacja po parzeniu w jelicie baranim , jest ok, natomiast w Viscofan 26 była niedoparzona, smakowały osoby nie będące w temacie eksperymentu. Wniosek, sposób parzenia parówek metodą Arkadiusza jest cokolwiek kontrowersyjny, napiszę wprost, dla nas nie do przyjęcia. Mam zdjęcia jakby co.1 punkt
-
Myślałem ,że już zakończyliśmy te bicie piany ,ale jak widzę nie dajesz za wygraną.Pół biedy ,żeby to co napisałeś było prawdą to bym się już nie odezwał ,ale muszę to sprostować. Polędwica łososiowa jak i polędwica wędzona wg. polskiej normy nie podlegają obróbce termicznej więc jak na osiągnąć 68C w środku jeśli jest wędzona jest na zimno. Chyba pomyliłeś z sopocką ,która rzeczywiście jest parzona ,ale dla Twojej wiadomości 90% obecnych na forum parzy ją do temp.58-60 C dla zachowania większej soczystości i żyją. Tak i to podtrzymuję. A co do średnicy osłonek dla tego wyrobu również jest określone w PW. Użycie innych o większej czy mniejszej średnicy nie tworzy z wyrobu parówki tylko kiełbasę drobnorozdrobnioną ew.al'parówki I tu znowu się nie zgadzamy.Te warianty to nie są parówki tylko al'parówki.Parówki określa polska norma a tych wariantów w niej nie spotkałem. P.S Już raz prosiłem o zakończenie bicia piany bo nie chcę już więcej wytykać Ci błędów .Mnie maluczkiemu nie wypada ,żeby wytykać Tobie Mistrzowi Masarstwa podstawowe błędy. Mam jeszcze jedną prośbę. Ponieważ masarstwo to moja pasja i dużo czytam na ten temat to nie wklejaj mi już fragmentów materiałów dotyczących tego produktu bo ja z tym już dawno się zapoznałem.1 punkt
-
Kaszanka bo z kaszą owsianą. Ziarna zbóż to kasze. 😁 W moim wpisie chodziło mi o podziw dla autora, łączenia tradycji kulinarnych różnych krajów.1 punkt
-
To jak Ci nie pasuje 16-stka to zajrzyj do PW-21.A wiesz Ty ile ja takich parówek zjadłem. I żyję. Cud.?My robimy dla siebie a Ty na handel i wolisz dmuchać na zimne i dlatego stosujesz górne granice norm. Tak po ludzku to ja Ciebie rozumiem. Po co się narażać jak mogą zamknąć zakład bo jakiś idiota trzymał parówki w temp. pokojowej przez tydzień , zjadł i się zatruł. Ja mam parówki po parzeniu i szybkim wychłodzeniu podzielone na jednorazowe porcje pakowane próżniowo i zamrożone do -24 C. i nie zdarzyło mi się zatruć czymkolwiek co wykonałem. Drogi Szczepanie z całym szacunkiem a konkretnie to, które to przepisy jeśli chodzi o parzenie oprócz parówek. I nie opowiadaj ,że takimi parówkami można się zatruć bo nie wątpię ,że "Polską" surową jadasz i polędwicę łososiową chyba też Ty masz swoje normy ja mam swoje na których uczyli mnie Dziadek i Andrzej a Ty wybacz ,że to napiszę ,ale po Twojej wpadce co do zawartości tłuszczu w II wp. przestałeś jak na dziś być dla mnie wyrocznią. Pewnie, że ma i ja też mam, ale zapytaj do jakiej temperatury w środku parzy polędwicę .😉 Oczywiście ,że nie jest bo parówki wykonane są wg. polskiej normy z mięsa i tłuszczu wieprzowego i wołowiny a to co wykonał Cezar można jedynie nazwać al'parówki i te zostały sparzone wg.nowych norm prawidłowo. Nie ma czegoś takiego jak parówki drobiowe tak jak nie ma kabanosów drobiowych. Jeśli mamy być technologiczni to trzymajmy jako taki poziom w nazewnictwie. I na koniec Sprawę parzenia parówek uważam za zamkniętą i pozdrawiam Mistrza Masarskiego.Nie mam już czasu na bicie piany. Każdy napisał co sądzi w tym temacie i już nie zaśmiecajmy koledze jego tematu.1 punkt
-
Wczorajsza produkcja kiełbasy świątecznej Halusi (zapomniałem o gorczycy 🙃) Zrobiłem na swa sposoby, z góry parzona w folii moletowanej po wędzeniu, z dołu podpiekana wędzarni do 72 stopni wewnątrz. Moim zdaniem lepsza parzona, miękki flak. Nie wiem może coś sknociłem podczas podpiekania, ale flak jest wyraźnie twardszy.1 punkt