Czytam i po przemyśleniach proponuję mieć w zanadrzu węgiel aktywny, pół litra spirytusu i koniecznie w pamięci numer na pogotowie. Jednak o Ciebie się nie boję, ponieważ to co robisz, robisz świadomie i na własną odpowiedzialność. Zwłaszcza boję się o stan zdrowia Twoich dzieci. Dla mnie jesteś nieodpowiedzialnym ojcem, a to że Ci się udaje, nie oznacza rozsądku. W przypadku mięsa nie ma "że się uda" i nie ma "że jakoś to będzie" ...... może się okazać, że kiedyś stanie się tragedia. Nie można porównywać solenia z ręki kapusty, czy gotowania zupy, do przygotowania wędzonek. Zepsutą kapustę wyrzucisz, zupę wylejesz, jednak zjedzonej, zepsutej kiełbasy już tak szybko się nie pozbędziesz. Czy zdajesz sobie sprawę, czym jest jad kiełbasiany ? Nie raz się słyszy, że ludzie się na święta przeżarli i lądują w szpitalu. Mogę się założyć, że to nie wina przeżarcia, a raczej zatrucia źle przyrządzonym jedzeniem. Ale kto tam pomyśli, skojarzy że ma przysłowiową sraczkę nie z powodu przeżarcia, ale z powodu złego jedzenia. No ba jak tu pomyśleć, że gospodarz biesiady faszeruje nas mięsnym eksperymentem !