miro

Dobrze że mam jajka od mamy.

Bazyl. Beznadziejne te Twoje wędzonki ! Ja bym je na Twoim miejscu od razu wyrzucił !!! Ps. Tylko napisz, gdzie wyrzucisz !

Jeszcze trochę i wszystko będzie z i w proszku.

A czemu nie wolno ?

Raczej się nie uda, bo nie będzie efektu uderzenia mięsa z wysokości. Keg jest za mały, ma za małą średnicę na masownicę, a robienie czegoś jako pół środek nie ma sensu.

Panowie. Pralka jest stworzona do prania,a masownica do masowania. Nawet keg o którym pisze kolega Harnaś, jest mało praktyczny tylko z tego powodu, że ma za małą średnicę, a co za tym idzie wysokość z której będzie spadało mięso.

Nie wiem o czym piszesz ? Piszę o faktach ..... bęben pralki nie nadaję się ani na masownicę, ani na mieszałkę.

Gdyby nawet przyjąć Twoją wersję, to to co miałoby być wmasowane w mięso, spłynie do zbiornika. Zakładam, że nasze mięso nie będzie szprycowane chemią, czyli cały sok pójdzie w zbiornik. To po jakiego masować ? Jumbo. Prędzej zbuduję masownicę z betoniarki niż Ty z bębna pralki. Do szczęścia brakuje mi jedynie bębna z nierdzewki i niewielkiej korekty obrotów. Zresztą zerknij sobie jakie tam są duże łopatki zabierające wsad. A w pralce co masz ? Góra 5cm.

Rano jak wrócisz wyciąg z lodówki i powieś na kijach. Jak się wyśpisz, mięso nabierze temperatury i się wstępnie osuszy.

Nie wiedziałem Jumbo, że w dziurawym bębnie woda trzyma się sama od siebie w dziurach. A Ty kiedyś pralkę naprawiałeś ? I że tak zapytam profilaktycznie ..... widziałeś kiedyś masownicę ?

O jakim płynie piszesz ? A gdyby nawet, to chcesz żeby solanka miała kontakt z gumą bębna ?

Dlatego, że ma otwory. No chyba że je wszystkie zaślepisz. Obroty w masownicach są regulowane płynnie w zakresie około 1-9 obr/min.

Mieszałka to jedno urządzenie, a masownica to całkiem co innego. Bęben pralki odpada dla jednego i drugiego urządzenia. Mieszałka, jak sama nazwa wskazuje, ma za zadnie maksymalnie wymieszać zawartość, a masownica uplastycznić mięso. Mieszania nie trzeba chyba wyjaśniać, a uplastycznienie mięsa, to nic innego jak jego spadanie z pewnej wysokości, uderzenie, a co za tym idzie zmiękczanie struktury mięsa. Coś jak rzucanie mięsem o podłogę.....

@ zartek Przypuszczam, że kombinujesz tak: - za duża temperatura żaru = przymknięcie dopływu powietrza - zbyt duża ilość dymu = zamknięcie dolotu dymu - za duża temperatura = zamykasz dopływ powietrza + zamkniecie dopływu dymu Jeśli tak kombinujesz to: - nagłe zmniejszenie ilości dopływu powietrza = spalanie niepełne = nitrozaminy - zamknięcie dopływu dymu = "kiszenie" spalin w palenisku - zamknięcie dopływu powietrza + zamknięcie dopływu dymu = zagaszenie płomienia A teraz w drugą stronę. Zmniejszysz ilość powietrza i zamkniesz odpływ dymu, to tym samym drewno przygaśnie. Jeśli będziesz chciał go rozpalić, zapewne chcesz użyć jakiejś formy nadmuchu, a wtedy zamiast dymu powstanie żywy ogień. Temperatura nagle skoczy, i znowu zaczniesz "schładzać" całość układu, choć dymu nie będzie. Jeśli już tak bardzo chcesz kontrolować wędzenie, to proponuje przemyśleć opcję: - ciepło z grzałki elektrycznej - dym z DG, czyli dymogeneratora. Pierwszy warunek spełnisz byle regulatorem temperatury. Drugi spełnisz przy dobrym piwku i czasową kontrolą ilości zrębek i siły nadmuchu pompki. A resztę czasu możesz spędzić na błogim upajaniem się piwkiem. A jak jesteś taki leń jak ja, to zainstaluj sobie kamerkę WiFi przed wędzarnią i siedząc w domu przy laptopie masz podgląd na temperaturę oraz ilość dymu wychodzącego z wędzarni.

Dziękuję, już nieaktualne.

U nie zaś będą Berce.

Sytuacja awaryjna, więc trzeba zastosować awaryjne rozwiązanie. Co prawda chłodne miejsce niewiele mi mówi, ale wróć z mięsem do ciepłego pomieszczenia. Pozostaw na 5-6 h, aby przyśpieszyć peklowanie. Potem z powrotem do lodówki i "pekluj" do tych 3-dni. Na przyszłość planuj peklowanie 8-10 dniowe.

Szukam dobrych duszyczek ze zmiennym IP. Potrzebuję pobrać parę plików. Kontakt na PW

Obawiam się że nie dociągnie .....

Moja teściowa ma skierowanie na endoprotezę kolana, wiek 72 lata. Dzwonię więc dziś i pytam o termin. 2034............. :D - taka była moja reakcji po usłyszeniu daty.

Tak bym zrobił Zbyszku.

Dobrze kombinujesz.

Znaczy się mąż jest w domu.