miro

A jesteś tego pewien ?

Trzeba umieć czytać ze zrozumieniem. Cytuję: Uzupełnia, ale nie zastąpi antywirusa !

Zdaję sobie sprawę z powagi zagrożenia przy braku antywirusa i nikomu nie zamierzam tej opcji polecać. Nurtuje mnie pytanie, czy antywirus to tak naprawdę zabezpieczenie naszego komputera czy jedynie placebo. Jak pisałem u syna nie ma żadnego antywira, syn grzebie po różnych stronach, ściąga co popadnie. Nie mam tam żadnych ważnych danych i banków nie odwiedzam a komp śmiga. Co więcej. U siebie na laptopie mam ESET Endpoint Antyvirus i po użyciu dość dobrego programu Combofix na obu kompach mam praktycznie taką samą ilość znalezionego syfu. Na logikę w moim laptopie powinno być zero, lub zdecydowanie mniej dziadostwa. Tak więc co właściwie robi ESET ? A może nic nie robi, tylko udaje że robi ? Kolejna sprawa. Wielu z nas do internetu używa tabletów czy komórek. Przecież zagrożenie jest identyczne, a antywirusa ktoś z Was w komórce czy laptopie ma ?

A ja tam lecę u syna bez antywirusa i choć dziadówa ściąga bele co komp żyje. Ja wiem, że anty coś dają, ale ...... czy to wiadomo co ? Jak już coś, to darmowy Avast i sumienie czyste.

Proponuję wydzielić temat DG JARDO2 do osobnego wątku i wyjątkowo zezwolić na teksty w jego języku. Trzeba się nagłówkować o czym pisze, ale przecież nie zostawimy kolegi bez pomocy !

Ale to może rozpoznać jedynie ktoś kto sam wędzi. Przysłowiowy Kowalski który nigdy nie miał żadnej styczności z wędzeniem, jest oszukiwany na "wyroby swojskie" i nie ma takiej możliwości aby rozróżnił "wędzone" od wędzonego. Teraz jest moda w sklepach na swojskie wyroby wędzone i jak widzę w jak perfidny sposób naciągają ludzi + ekstra cena to mnie ...... kurwica bierze. Ale Kowalski wierzy i się nabierze. Ale jak się ma nie nabrać, jak nie wie w co jest ubierany. Swojskie, okopcone, cena i kupuje ! Samo życie handlowca.

Dajesz za dużo dymu i temu spalasz tak dużo drewna i temu masz kwas ! Po Twojemu ..... sorry za pisanie ..... dużo dymu = kwas Przy Twojej wędzarni powinieneś spalać max 0,5-1 litra na 1 godzinę.

To jak Ci Pawle kontakt z żywnością potrzebny, to musisz się zaopatrzyć w sprzęt z kwasówki. Miro taki sobie zażyczył:

Pierwszy lepszy sklep z artykułami wod-kan i zakup rury przyłączeniowej do wc fi 110 mm. Źle się kojarzy, ale dobrze spisuje. Zdjąć uszczelkę i urządzenie gotowe.

Co to jest ?

Czemu tak dużo ???

Może to nie wina DG ? Napisz nam jak wędzisz, od początku do końca.

Sól peklująca może mieć jak to pisze chudziak "wrażenie wilgotnej", ale nie może być wilgotna. Jeśli taka jest, to albo ma złe opakowanie hurtowe i ciągnie wilgoć z otoczenia, jest za duża wilgotność na magazynie, albo już sam producent kombinuje z wagą. Wilgotna sól szybko zrobi się żółta, co oznacza że azotyn zareagował w wodą. Peklosól z marketu ze względu na małą wilgotność, oraz klimatyzację oddaje swoją "wilgoć" i dlatego jest sypka.

A niby czemu i po co ?

To rozumiem. Więcej do nagrzania, to i więcej/dłużej się nagrzewa, ale i dłużej trzyma ciepło. Tylko czy przy takiej opcji nakładania nowej płytki na "stare" płytki, czy te nowe nie rozjadą się/odkleją pod wpływem rozszerzalności cieplnej ?

Czyli wina tkwi w budowli. Gdzieś, jakimś kanalikiem woda przenika do komory wędzarni. Bo jak dobrze rozumiem nie piszemy tu o kropach wody na ścianach wędzarni, tylko o konkretnej, no może bez przesady kałuży.

A jaka powinna być ?

Nie zaprzeczam, nie potwierdzam ! Taka opcja też może się zdarzyć.....

Peklosól produkowana jest wg normy i każda powinna być taka sama, podobnie jak cukier. Problemem może być "zawartość cukru w cukrze" ...

No to kiedy masz tą wodę w wędzarni ?

Bo tak się porobiło, że ludziska przywykły do wyrobów przemysłowych, faszerowanych aromatami i jak zrobią własne, to smakują ..... beeee. A to właśnie beee, to prawdziwy smak wyrobu.

Skoro woda Ci się zbiera, to mam pytanie czy zbiera się podczas na przykład wygrzewania, czy tak sama od siebie ?

I od tego tak się atmosfera rozgrzała, że Paweł zaoszczędzi na ogrzewaniu podłogowym ..... może wyłączyć. Od siebie ponowię pytanie kolegi: Sam jestem ciekaw.

Chwilowo nie mam możliwości wykonania nadziewarek, ale ta chwila mam nadzieję szybko się skończy.

A mi dalej nie daje spokoju fakt, że ścięte przez parzenie mięso podeschło bardziej niż świeże. No bo niby czemu ?