Ja napisałem - oryginalny - bo robisz Nikodemie kaszankę odwrotnie tak jak ja .
Ja zaczynam od gotowania wszystkiego "mięsa"i następnie w tym rosole parzę kaszę . Osobno tylko parzę wątrobę i ją kroję w kosteczkę bo lubię takie dodatki. Rosół z wątroby wylewam . Kaszę i "mięsne " (bez wątroby) przepuszczone przez maszynkę mieszam z krwią parzoną w osobnym pojemniku i przetartą przez sito , (sporo tam się osadza takich nie sympatycznych dodatków ) :wink: To wszystko mieszam z przyprawami gorące , najpierw kopyścią , bo ręce by nie wytrzymały , a następnie ręcznie i nadziewam w osłonki .
Parzenie , to tylko proces " ugotowania " osłonek .
Nigdy do kaszanki nie dodawałem sadła , bo ono czekało jako wkład do kapusty .
Pozdrawiam i powtarzam prośbę , dawaj przepisy , bo masz duże rodzinne tradycje w produkcji i szkoda by się zmarnowały .Pytania o rozmiary pościeli potraktuj ciepłym moczem , czyli OLEJ. :grin: