Skocz do zawartości
Pamiętajcie, że z naszego forum możecie korzystać bezpłatnie tylko dzięki temu, iż kilkadziesiąt osób klika w reklamy. Może już czas abyś do nich dołączył?

Henio

Użytkownicy
  • Postów

    3 484
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Henio

  1. Miałem okazję być na Barbórce w Gdańsku , oczywiście w karczmie piwnej , gdzie dostałem kufel zrobiony na tą okazję , jak wiadomo do północy "baby" osobno , "chopy" też. Pracowałem na platformie wiertniczej na Bałtyku i wiertacze to górnicy . Wielu przyjeżdżało z Bieszczad , Krakowa , Częstochowy i Piły. A to taki wierszyk Barbórkowy z netu: Rąboł górnik klocek, rąboł go pod ścianą I przy tym rąbaniu, ciulnoł sie w kolano Że go zaskoczyło te nagłe zdarzynie Na wcześniejszy wyjazd dostał przyzwolynie Poszeł se przekopym, jak mamlas po szynach A tu na zakryncie – dup! W niego maszyna Kiejby się obejrzał za siebie do zadku To by był uniknął przykrego wypadku Stanął i nadepnął na kulok urżnięty I gwóźdź zaruściały wlazł mu aż do piynty Musioł borok siednoć na okorków kupie Zaroz poczuł drzazga w swojej chudej dupie Górnik aże skoczył, hełm mu zlecioł z głowy I ciulnoł tom głowom w ring łod obudowy Buła mu wylazło na pośrodku glacy Stracił równowaga i ciulnoł na cacy Jak lecioł na plecy chycił za kolejka Palec mu przytrzasła jakoś k… belka Chycił za betonik, który wisiał z kraja Betonik wyleciał i dostał nim w jaja Druty co styrczały wlozły mu do miecha Trza mieć k… noga pierońskiego pecha Jeszcze zdonżył chycić jakoś deska z tyłu Półka go przytrzasła i ćwierć tony pyłu Godajom wypadki – że chodzom parami Jaka to jest prowda to widzicie sami Tak jest niebezpieczna robota górnika Nie rób nic na dole – unikniesz ryzyka
  2. Henio

    Osuszanie

    Będzie dobrze , żeby tylko w nocy "turkuć podjadek" się nimi nie zainteresował . Pamiętaj o osuszaniu bo jak zimne w gorące to się poci . Nie staraj się tłumić wędzarni , tylko dłużej miej odkryte i często podglądaj , co za tym idzie osuszasz dalej. Powodzonka.
  3. Henio

    Osuszanie

    Podczas osuszania trochę dymu złapały . Nic im nie będzie o ile nie zamarzną na zewnątrz , bo jutro będą się "pociły" , lepiej do lodówki , bo tam jest na plusie i jutro osuszanie i wędzenie.
  4. Henio

    Bla, bla, bla

    Święta bez Kevina - to nie Święta :grin: Tak się reklamuje knajpa z mojej dzielni :grin: http://a3.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/377315_188010941289556_188010584622925_377317_567315307_n.jpg
  5. Henio

    Nasi milusińscy :-)

    Ja, moi bracia i reszta naszej ulicy spędzaliśmy dzieciństwo na obrzeżach małego miasteczka—właściwie na wsi. Byliśmy wychowywani w sposób, który psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny. Na szczęście, nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wspominany z nostalgią nasze szalone lata 80.: Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych w naszej okolicy budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy). Nie chodziliśmy do przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki. Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, herbata ze spirytusem i pierzyna. Dzięki temu nigdy nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za raczenie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem. Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo—jak zwykle. Nikt nie pomagał nam odrabiać lekcji, gdy już znaleźliśmy się w podstawówce. Rodzice stwierdzali, że skoro skończyli już szkołę, to nie muszą do niej wracać. Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął. Każdy potrafił pływać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji aby się tej sztuki nauczyć. Zimą ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy się trochę baliśmy. Dorośli nie wiedzieli do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy. Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a policja zajmowała się sprawami dorosłych. Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku. Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka. W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami—bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na „sznurku od presy” i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać innych zwierząt. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce. Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie osikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył, po tej czynności, rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić dzień dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić dzień dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to dzień dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka. Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad. Ojciec postawił mu piwo. Do szkoły chodziliśmy półtorej kilometra piechotą. Ojciec twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów. Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot. Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii. Żuliśmy wszyscy jedną gumę, na zmianę, przez tydzień. Nikt się nie brzydził. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi. Nikt nie umarł. Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Musieliśmy całować w policzek starą ciotkę na powitanie—bez beczenia i wycierania ust rękawem. Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Nikt nas nie chronił przed złym światem. Idąc się bawić, musieliśmy sobie dawać radę sami. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością. Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie i koledzy ze starszej klasy. Rodzice chętnie przyjmowali pomoc przypadkowych wychowawców. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami. Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak należy nas dobrze wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu. A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają! Wiecej: http://www.eioba.pl/a/2voj/my-dzieci-tamtych-rodzicow#ixzz1gFL3Oefn
  6. :grin: Na Kaszubach też bana , a jak zagwiżdże w lesie , to mówią : Wyje bana w lesie :wink:
  7. Zapomniałeś , ze ja i DZIADEK to Kurpsie i tyz potrasią po swojemu gadać . Pozdraziam . :grin:
  8. Masz na myśli ten filmik ? www.youtube.com/watch?v=5H2tJYuCrgQ Myśle że "nasze dymogeneratory (od Miro i Rogera ) są lepsze.
  9. Henio

    Giełda cen mięsa

    Gdańsk - ubojnia 8 zł połówka wp. Cena z wczoraj.
  10. Henio

    Dowcipy

    Najlepszy jest opis .
  11. Nie miałem jak na razie okazji poznać nikogo z WB osobiście , ale jesteście mi wszyscy tak bliscy jak bym był z Wami kopę lat. Pozdrówlka.
  12. Henio

    Dowcipy

    [***] od Henia :wink:
  13. Henio

    Zapal świecę

    Czesława Maria de domo Cieślak, primo voto Gospodarek, secundo voto Kowalczyk [*] Ps. Świeczkę za ŚP Mikołaja , tego od prezentów też zapaliłem , ale ktoś zgasił :sad:
  14. Henio

    Turystyka

    Racja - miałem okazję poznać kilka szlaków wodnych na świecie . Prym wiedzie Europa Zach. Byłem pełnomorskim statkiem w Duisburgu , to Zagłębie Ruhry , tłok na Renie niesamowity . We Francji Sekwaną popłynęliśmy do Rouen . W Anglii zwiedzałem Perth - sam środek Szkocji.W Ameryce Południowej byłem w Guajakil po banany , niesamowite uczucie gdy się płynie w nocy i zaświeci reflektorem w dżunglę , same świecące się oczy zwierzaków . Naszą Wisłą dopłynąłem pod Kwidzyn , a miałem tylko 72 cm zanurzenia i straciłem ster , po drodze spotkałem tylko jeden mały jacht co to płynął do Tczewa i miał podniesiony kil. Narzekamy na korki na drogach , a ile tirów mogło by być mniej i by było taniej gdyby rzeki były żeglowne , powodzie też by nie dawały się tak we znaki . Jest to tylko marzenie , bo wszystkie mosty na Wiśle są niskie i jedynie okręty podwodne by sobie radziły .Odra była sprawna , ale zaniedbano ją i mamy skansen . Brawo dla uczestników wyprawy , może decydenci na górze zaczną w końcu myśleć o gospodarce , a nie swarach .
  15. A u mnie , jak zwykle - syn wypływa w sobotę - załoga to "Niewierni" jedynym z Europy będzie on , ja ze swoją Starą coś tradycyjnie upichcimy , Pasterka , popłaczemy sobie i lulu .Tyle samotnych Świąt się przeżyło i najmilej to się wspomina te gdzieś na oceanie w tropikach , ale to po fakcie . Kucharze walczyli o dania tradycyjne , ale nie da się zrobić ze "ślimaka" śledzia :grin: Najlepszego i walczcie o tradycję .
  16. To samo co napisał Zbójaszek , tyle do szanownego grona dodam kol. Andy i Andyandy I Ci o których nie wiem .
  17. Mapy Google też go nie znają : Nie mogliśmy zlokalizować adresu: Poturzyńska 6/14 40-362 Szczecin Czy chcesz: Pobierz mapę Szczecin
  18. Ale zamotałeś . Rozumiem , że mając 230V można dać grubsze przewody X 3 by się nie "pociły" :wink:+ dodatkowe bezpieczniki , ale jak już tej fazy nie ma , to nie ma (zlituj się ) by coś działało .
  19. Henio

    Za słone wędzonki

    Oj Dziadek i tak właśnie wychodzą "byki" (ktoś zapomni o przecinku , a inny zamiast deko napisze gram póżniej jak nie znający tematu "aptekarsko" zrobi i ...zonk . Witaj na Forum .
  20. Henio

    Turystyka

    Pozdrówka i dopłyńcie cali i zdrowi . Podziwiam tych morsów - ludzie to mają zboczenia :wink:
  21. Henio

    Bla, bla, bla

    [mod] Słuchaj no Ośle z tytułami WQrwiłeś mnie . Obraziłeś KOBIETY :sad:[/mod]
  22. http://www.forum.dawnygdansk.pl/images/smiles/oco.gif
  23. Henio

    Dowcipy

    Na czasie :grin: http://i1.ryjbuk.pl/53190972c8b056bc2a8ae33d3493686d61ff6880/wydluzenie-wieku-emerytalnego1-jpg?1322288849710
  24. Henio

    Dowcipy

    Myślę , że z tych lodów można by zrobić masło maślane :grin:
  25. Henio

    Dowcipy

    http://www.wtfff.pl/xthreads_attach.php/1118_1322160283_1bd8ebec/664eb7e779b48dc8f568248ac0fdd398/298668_273250152717083_113221208719979_728033_1701546481_n.jpg/thumb700x5000
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.