tusiaczek

Gonzuś to mnie jednak zna... Faktycznie szaszłyki bolsze... A naprawdę duży kurczak spokojnie wejdzie. Trzeba go tylko wtedy ładnie nadziać na rożen i dodatkowo osznurować żeby skrzydełka i udka nie odstawały zanadto i nie ma problemu. Tutaj taki 1,5 kg

Nawet nie wiesz Kaziu jak się cieszę że sprzęt trafił w naprawdę dobre ręce

To pomyśl jak by znikał jakby zdążył nabrać odpowiedniego PH Żart taki...

Średnica by mi nawet pasiła... W sumie taka fikuśna Krakowska mogła by bardzo fajnie wyjść

Też mi się ta osłonka widzi...

A mógłbyś z łaski swojej podać przepis? Bakterie, temperatury, czasy itp?Bo jakoś chyba nigdzie nie podawałeś wcześniej...?

Sprzęcior z epoki coraz bardziej mnie zachwyca... Kurczak wyszedł obłędny a teraz kręcą się szaszłyki. Bardzo cwano wymyślono obracanie każdego szaszłyka z osobna w czasie pieczenia

A po jakim czasie i jak soliłeś? Od razu po wyjęciu z formy? Moje śmierdzą niemiłosiernie ale jest to dokładnie taki smrodek prawdziwego sera. Im bardziej śmierdzi tym lepszy mi wychodzi ser... Ja żeby uniknąć nadmiernego wysuszenia sera plus ryzyka zakażenia itp pokrywam sery powłoką serowarską (polioctanem). Po wyjęciu z dojrzewania spokojnie zdzieram polioctan bo ładnie odchodzi i mam czysty ser z bardzo cieniutką nadającą się w całości do zjedzenia skórką. Czasem zdarzy się ze powłoka odrywa się kiepsko ale jakoś daję radę...

W formie i poza nią zanim się ser zacznie solić. Solenie zatrzymuje przekwaszanie na odpowiednim poziomie PH. Ja robię to na oko ale na przykład Grzesiu fachowo mierzy PH paskami.

Piotr, a co to jest za ser? Bo jak na leżący pięć miechów to na jakiś taki "niedojrzały" wygląda... Coś jak ten poprzedni co pokazywałeś, na mój osąd nie zdążył się przekwasić.

Dzięki uprzejmości i wydatnej pomocy pewnego miłego Państwa z Wejherowa i okolic stałem się ja dumnym posiadaczem takiego oto cudeńka... W końcu będę mógł pożreć prawdziwego kurczaczka z karuzeli jak to kiedyś u mamusi bywało... Widać rok 1978 był dla mnie wyjątkowo łaskawy bo i opiekacz się zrobił, i teściuniu z teściową troszkę pomajsterkowali i moją Martadelkę mi zrobili...

Zacnie, rzekłbym nawet że bardzo zacnie... jednak w taki skwar to ja osobiście wolę Wasz dzisiejszy obiadek z chłodnikiem na czele A i sosik do mięska na bazie fasoli bardzo pozytywnie mnie zaskoczył... mniodzio

Chłopcy... a moglibyście potrącać się pisiorkami w jakimś innym temacie? Jakiś zielony by się tu do posprzątania przydał...

Heh Aniu to to ja wiem... I jakoś wcale mi to nie przeszkadza Wręcz przeciwnie, każda okazja jest dobra...

Czyli że skoro w tym roku wypada nam jedwabna to muszę Martadelce jakieś jedwabne fikuśne desusy zapewnić? I widzę że pod górkę to od 25 lat wzwyż leci bo sreberko to jeszcze jako tako ale potem to już w kamienie szlachetne trzeba inwestować...

A choćby basturma /topic/946-kaukaz-zlotowa-basturma-by-andy/?p=16385

A mnie się wydaje że to nie było ostrzeżenie jako takie tylko zapis że szkoda "marnować" akurat ligawę ze względu na cenę itp.

A może w ramach eksperymentu posprawdzamy sobie ile z naszych Hendi i innych da radę odwrócić cylinder? Oczywiście odwrócić i opuścić tłok ... W mojej to się niestety nie da

Niestety nie masz racji... Zdecydowana większość nadziewarek "Hendowatych" po odwróceniu cylindra ma problem z osiowością względem tłoka. Sprawdzone na kilku egzemplarzach...

Jeżeli nie jesteś mańkutem to raczej będzie Ci ciężko... W tych nadziewarkach nie daje się założyć pojemnika prawo/lewo a umiejscowienie korby z tej strony sprawi sporo niewygody przy nadziewaniu.

Nie Wystarczy że klikam w reklamy i nikt mi nie będzie mówił co i komu mogę dać.

A to coś złego? Ktoś daje ktoś bierze ...

A taki fajny watek był... O dawaniu dodam dla jasności...

No to ciesze się Twoim przyszłym szczęściem... A to się kiedyś Twej kobity będę musiał zapytać