Co do roszczeń frankowiczów, to trzeba wyraźnie powiedzieć, że źle kierują swoje żądania. Chcą aby im pomógł rząd, ale rząd nie ma przecież żadnych swoich pieniędzy. Wszystko co ma, to pieniądze ściągnięte, żeby nie użyć słowa zagrabione, w podatkach od obywateli i te pożyczone od przyszłych pokoleń. Dlaczego ja mam pomagać komuś, kto mieszka w nowym, urządzonym, wypasionym mieszkaniu, w warunkach o których mogę tylko pomarzyć? Problem braku rozsądku przy braniu kredytów jest o tyle ciekawy, że wydawanie więcej niż się zarabia, na poziomie gospodarstwa domowego jest uznawane za co najmniej nierozsądne, a to samo robione na poziomie budżetu państwa, jest jak najbardziej w porządku i nikt nie widzi w tym nic złego. Co roku jest dziura budżetowa, państwo wydaje więcej niż ściąga w podatkach i co? Wszyscy klaszczą jaki to mamy wspaniały rozwój gospodarczy. Złoto fizyczne (w postaci prawdziwego kruszcu) ma tę zaletę, że jak zaczną strzelać pod oknami, to można je szybko złapać i uciekać. Z innymi formami zabezpieczenia majątku, typu nieruchomości, ziemia, czy lokaty bankowe nie jest tak łatwo. Wiem, że to nie jest idealne rozwiązanie, ale jakoś od paru tysięcy lat się sprawdza