Widzę że nikt nie pamięta jak to było. Ja też mało kojarzę bo tylko do 14 roku życia. Dzień Wielkiej Nocy - Wielkanoc jakże wyczekiwany- po wielkim poście . Od rana można było rzucić na te pierogi , kruche ciasta - o ile wiemy co to jest , siekanki ,salcesony nie peklowane i kiełbasy - Boże jak smakowite nie raz rozlatujące się, ale kiełbasy(często zbój wczesny - dokładnie myty ) . Po tej uczcie porannej - dzisiaj śniadanie wielkanocne. Po mszy św. i powrocie do domu obiad świąteczny i gościna w rodzinnym gronie . Zbliżający się wieczór to przygotowanie się do śpiewów wielkanocnych śpiewaków -chłopów ubogich . To jest w moim regionie Podlasia - to śpiewy pieśni wielkanocnych pod oknami gospodarzy zamieszkujących daną wieś .Po odśpiewaniu np . pierwszej zwrotki pieśni wielkanocnej -Wesoły nam dziś dzień nastał. Nastąpiło głośne zapytanie o pozwolenie dalszego śpiewania. I często co najmniej dwudziestu chłopów wzniosło śpiewy . Serce aż pod gardło skakało - jak to było miło. Zapłata za to śpiewanie - jaja kurze zbierane do kosza później dzielone na wszystkich śpiewaków. I tak w tej radości śpiewania minął pierwszy dzień świąt. Jutro drugi dzień świąt a więc dalsze śpiewy i bieganie po wykup.