No to prijechali doma... Było super extra i w ogóle WOW Nasz fantastyczny Saszka ugościł nas po królewsku, dzięki Jego nieocenionej pomocy załatwiliśmy wszystko sprawniej niż ja bym to załatwił u siebie w domu Jak zajechaliśmy na bazar z kiszonkami rybami i innymi wszelakimi dobrami to szczęka mi opadła... Szkoda ze tak mało zdjęć zrobiłem... Przekroczenie granicy poszło nam naprawdę sprawnie, czekaliśmy może z 45 minut (z powrotem może ze 30) Miło spotkać się z tak serdecznym druhem Kiszonek tyle że nie wiadomo za co się łapać ... i nie tylko kiszonek Śledzie wielkie jak u nas pstragi Z rybek przywiozłem sandacze, ładnego szczupaka, leszcze, flądry, śledzie solone, dorsze, razem pewnie ze 30-40 kg (żarty jestem) a z kiszonek młode pędy czosnku, pomidory, paprykę, kimchi, imbir, takie fajne "gołąbki" kiszone z warzywnym nadzieniem plus oczywiście kwas w wielu odsłonach i jakieś piwka w co fikuśniejszych flaszkach czy puszkach Z ciekawostek to Saszka robi fantastyczną sałatkę z sandacza z taką fajną ostrą marchewką i marynowane w ... 70% occie Rewelacja - oczywiście i ów ocet i marchewę do sandacza mam to się zrobi Sam się sobie dziwię że mając Kaliningrad tuż pod nosem i wizę na zawołanie pojechałem tam dopiero teraz... Kraj piękny, ludzie wspaniali a tyle jeszcze ciekawych rzeczy do odkrycia... A ceny..? Ceny takie jak u nas kiedyś, mięso w miarę drogie a ryby śmiesznie tanie. Ja tam właściwie mógłbym się żywić wyłącznie rybkami...