Proszę patent dla Ciebie, ja mam również mirabelkę oraz śliweczkę z takimi owocami, od których nie odchodzą pestki. Na dno garnka wlewasz ciut wody, wrzucasz owoce, zakrywasz pokrywę i dusisz aż owoce popękają. Zajmuje to około 10-15 min. Przerzucasz wszystko na durszlak lub sitko i przecierasz-to też może 10 min zajmuje przy garze 10 l. Miąższ smażysz dalej, pestki do kosza. Wysłane z mojego POT-LX1 przy użyciu Tapatalka Z tym też jest trochę pracy, próbowałem. Chyba wolę drylowanie na świeżo. Ja zbieram dzikie lub zdziczałe mirabelki i rosną na "moim" miejscu trzy gatunki. Czerwona, żółta i taka czerwona z rumieńcem, ta jest troche większa od dwóch pierwszych i dość nieźle z nich pestka odchodzi. Jutro będę na rybkach i znów zbiorę, tym razem na kompot i do mrożenia. Ubóstwiam kompot z mirabelek, mogę pić codziennie.