To ja trochę o "lżejszej"literaturze i kłopotach przedstawicieli innej nacji ze swoją tożsamością i narodowymi wadami. "Merde faktor" Stephana Clarkea. Książka z cyklu "Merde" Poprzedziły ją : "Merde!.Rok w Paryżu" "Merde! W rzeczy samej" "Merde! chodzi po ludziach" "M jak merde" Najnowszy tomik dotyczy w jakiś sposób naszego hobby i prób ochrony dziedzictwa kulinarnego Francji przy udziale Anglika A to smakowity fragmencik książki /nie mogłem się powstrzymać / "Byliśmy w hodowli świń i patrzyliśmy jak rzeżnik w siatce na włosach wykonuje swój popisowy numer. Nasunął kawałek przeżroczystego świńskiego jelita na dyszę maszyny,przytrzymał ten przypominający prezerwatywę futerał,nacisnął przycisk i BUM-maszyna wyrzuciła z siebie dwudziestopięcio centymetrowego - sztywniaczka ,który nawet najlepiej wyposażonego aktora porno przyprawiłyby o rumieniec zazdrości. Wytwórca wędlin powtórzył to kilkakrotnie,poczem zaczął nas zabawiać,produkując zdeformowane i powyginane we wszystkie strony kiełbasy,jak z katalogu zaburzeń erekcji ". Jak widać z przytoczonego fragmentu my w odróżnieniu od Francuzów z Bretanii potrafimy robić kiełbaski nie zdeformowane