Po dobrym opłukaniu z solanki pod bieżącą wodą spróbowałam smaku mięsa. W zasadzie było dobre, ale wzięłam pod uwagę to, że kiełbaska będzie pieczona i trochę straci na wadze. Również to, że w solance były przyprawy, nie przewidywane do kiełbasy. Zatem moczyłam mięso przez 20 min w zimnej wodzie, osuszyłam wstępnie ręcznikami papierowymi i dałam do ociekania (całą dobę). Dopiero potem zostało pokrojone na wymagane przepisem kawałki. Obawiałam się braku kleistości (polędwica z natury jest mało kleista i nie chłonie wody a to były kawałki całkowicie obrobione, uprzednio przeznaczone na wędzonkę) ale odpowiednio intensywne masowanko zrobiło swoje :grin: .
Polędwica była z dość dużych schabów, mięso przerośnięte było delikatną siateczką tłuszczu, co widać na przekroju po powiększeniu zdjęć. Wołowina to kawałak z rozbratla, zmielony i kutrowany w malakserze.
Tym większą niespodzianką było idealne związanie mięs i udany - mimo odstępstw technologicznych - wyrób.