Ostatnio też zrobiłem fasolkę po "bretońsku" z tego olbrzymiego Pięknego Jasia i jestem zawiedziony, część ziaren się niemalże rozpadła a część była chrupka , a po za tym z części zeszła skórka i to bardzo przeszkadzało w jedzeniu.Robiłem ją jak zwykle, tz. wieczorem zalewam fasolkę dużą ilością wody ( po uprzednim przepłukaniu), następnego dnia przelewam do szybkowara i gotuję do pierwszego zasyczenia, wyłączam grzanie i przygotowuję resztę, zazwyczaj kiełbasę Dziadka, wędzony boczek wszystko pokrojone w kostkę i przesmażone, jak pokrywa szybkowara już odpuści wsypuję wędlinę dodaję przecier pomidorowy, czomber, majeranek, pieprz ,sól, czasami dodaję zezłoconą cebulkę, no i oczywiście skórę z boczku ( którą później zjada moja żonka - bo b. lubi). Z powrotem włączam grzanie i gotuję wolno znowu do zasyczenia i gotowe. Zapomniałem o mielonym kminku, który zapobiega zdmuchiwaniu kołdry z człowieka podczas snu . Też robię na "rzadko"i uważam że ta zupka jest najlepsza. Następnym razem zrobię jednak ze średniego Pięknego Jasia.