pis67

/viewtopic.php?t=6970 -tak robię z mniejszymi czy większymi odstępstwami. A co do znawcy, jest wielu, ale to nie ja. Ja raczej codziennie praktykuję niż teoretyzuję.

Kaszanka nie ma być uwędzona, tylko podwędzona. Zapach takiej podwędzonej jest ogólnie znany, osłonka nasycona substancjami nie robi się śliska po dwóch dniach, czyli można ją przechowywać do skonsumowania w lodówce. Podwędzenie 30 - 40 minut , nie dłużej. A w razie gdy zrobisz, podwędź kilka kawałków i poczuj różnicę,daj też poczuć rodzinie.

A tu kaszaneczka, już w wędzerni przechodzi dymne namaszczenie.

Parzę w małej ilości wody, coby smaku w rosole jak najwięcej pozostało, a fota z pierwszej godziny parzenia, skórka na zdjąciu w górnej części po prawej stronie wyraźnie skręcona, oznaka twardości.

To się uspokoiłem, trud wyrzeczeń nie pójdzie na marne. Tak, potwierdza to niezaprzeczalnie tezę, że tłuszczyk nadaje wyrobom jedyny niepowtarzalny i właściwy smak.

Tak na wszelki wypadek zmierzyłem - 92 stopnie - temperatura końcowa. Waga mięsek po odcedzeniu rosołu nieco ponad 6kg.

Mięska na kaszankę parzą się powoli, jutro działam.

Dziś dostałem prezent - takie co, może się przyda.

Drugiego dnia zbieram tłuszcz z galarety, nie cierpię tłustej kaszany.

Już dwa miesiące kaszanki nie robiłem, dziś wieczorkiem etap pierwszy, jutro drugi, pojutrze trzeci. Kaszanka musi być dopieszczona.

Poprawnie zamącona. No cóż, ja widziałem, ale z dodatkiem wędzonej. PanieBoczku - ten smalec mnie niepokoi w Twoim przypadku, oj bardzo niepokoi. I ta kiełbaska z ziołami z oczkami tłuszczu wielkości dwudziestogroszówki.

A tu był już zimny prysznic.

Załatw saletrę- 40g na kilogram soli , 1 kg masz na 25kg soli, czyli mieszankę peklującą na długi czas.

Parówkowa przed i po wędzeniu.

Ja chyba zahaczę, mam wolne lokum na Wilanowskiej od końca lipca do połowy sierpnia, muszę parę obiektów w końcu zaliczyć, jakiś koncert (Madonna-może).

Tak - koncepcja słuszna.

Parówk..... zrobione. Jutro wędzenie i parzenie, próba na biało wyjątkowo pozytywna. Tylko cielęcina i podgardle.

Historii ciąg dalszy - po upieczeniu - studzenie. A po pracy parówki skręcę.

Krakowska wędziła się 8 godzin w temp. 50 stopni, teraz czas na pieczenie.

Parówki zrobię - mięsko zapeklowałem 20g peklosól/sół 50/50: Cielęcina zadnia- 1,75kg podgardle 1,55kg

To się zgadza, zaraz napiszę, choć mam obawy, teraz jest moda na przepisy ruchu cheerleaderskiego. To jedziemy : Surowiec: wp.Ikl. 4,5kg krojona 3cmx3cm wp.IIkl. 4kg sitko 8mm wp.IIIkl. 0,5kg 2x4mm woł.IIkl. 1kg 2x4mm Peklowanie 48godz. 18g peklosól na kg. przyprawy na kg mięsa: Cukier - 1g pieprz - 2g czosnek-2g kolendra 0,7g gałka-0,5g Mieszanie + 200ml woda. Osadzanie 12godz. 6 stopni wędzenie 4godz. gorący dym + pieczenie 40-50 min temp. 75-90stopni.

Krakowska już zrobiona, jutro wędzenie.

W temp. 75-90 stopni.

Latosie piwko wczoraj spróbowałem, dla LP koźlak, dla mnie małe monachijskie jasne.

Od razu nie będę jadł, poczekam parę dni zgodnie z instrukcją, ale mam dużo obaw.