W końcu pierwszy salceson, nazwijmy go „Salceson Domowy”... i niestety się nie udał, ale nic to, temat założyłem więc w wyrobach podrobowych jeszcze ostatniego słowa nie powiedziałem. Miałem zamówiony towar w sklepie, ale oprócz golonki nie przyszło nic więcej. Chciałem zrobić salceson „włoski” z 16-tki i „czarny” z książki T. Kłossowskiego. Więc kupiłem golonkę, dokupiłem kości schabowo/karkowe i z zamrażarki wyjąłem skórki i pozostałości golonek po wykrawaniu wp III. Wszystko było gotowane chyba ze cztery godz. Przestudzone, oddzielone od kości, doprawione i do kątnic. Zbyt luźno nabiłem kątnice. Parzyłem 50min. i o jakieś 15-20min. za długo. Podczas wyjmowania gotowego wyrobu jelito jedno pękło.
Co dla mnie najdziwniejsze, na gościnie, na której byłem salceson zaraz po boczku i kabanosach schodził najlepiej :rolleyes: :roll: Gości spożywali i chwalili nie wiem za co.
Przekrój ładniejszej sztuki.
Pęknięty salceson.
Na zlocie trzeba będzie pobrać lekcje nt salcesonów u Profesora Bagno