-
Postów
1 194 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Mapa użytkowników
Sklep
Giełda
Treść opublikowana przez madlinka
-
Lubię takie słodkie babulki Pozdrów babcię.
-
Taki syn, to prawdziwy skarb. Coś sobie podpatrzę z tego śniadanka i zrobię u siebie.
-
skonwertowało, ale każdy wyraz jest w osobnej linijce
-
Nie wiem czy chodzi Ci o coś takiego, ale moje dziewczyny piły taki syrop na przeziębienie: SYROP z mniszka lekarskiego / mlecz/ Drugi przepis – ja robię wg niego. Mniszek zbiera się podobnie, warto jednak wziąć ze sobą rękawiczki lateksowe – potwornie bowiem brudzi. Kwiatów nie suszę – robię z nich syrop. I dziś właśnie na ten syrop przepis: Składniki: Ok. 350-400 kwiatów mniszka (całych, nie tylko płatków); 1 kg cukru 1 l wody 2 cytryny/ może być więcej np. 4/ Przygotowanie: Kwiaty zaraz po zbiorze wykładamy na jasnym materiale i pozwalamy się ewakuować małym, czarnym robaczkom. Następnie mlecze wrzucamy do garnka i zalewamy wodą, cytrynę szorujemy i kroimy (razem ze skórką) na grube plastry. Wrzucamy do garnka cytryny. Całość zagotowujemy i zostawiamy na małym ogniu na ok. 5-10 min. Po tym czasie odcedzamy. Wywar ponownie zagotowujemy i stopniowo dodajemy cukier, po czym gotujemy do uzyskania konsystencji rzadkiego miodu/ na minimalnym ogniu ok. 3-4godz./ . Syrop przelewamy do wypłukanych ciepłą wodą słoiczków, zakręcamy i stawiamy do góry dnem – nie ma potrzeby zagotowywania. Zastosowanie: Syrop zwany jest też „majowym miodkiem” – można go używać tak jak miodu – do chleba, czy słodzenia herbaty, głównym jednak zadaniem syropu jest pomoc w problemach z gardłem – ratuję się nim za każdym razem, gdy zachrypnę lub całkiem stracę głos. Syrop jest gęsty, słodki, ma ciemno bursztynowy kolor – mniam!
-
Prepis oczywiście poproszę, ewentualnie się do niego tego grzybka dorzuci
-
Znalazłam taki przepis i chyba go wykorzystam: Domowym i tanim sposobem sami możecie nawarzyć wyjątkowo smaczny napój z kwiatostanów czarnego bzu. Przepis jest prosty i dość elastyczny, w zależności od proporcji uzyskamy bardzie lub mniej esencjonalny napój. W różnych źródłach można spotkać dość znacznie różniące się wersje. 10 dni temu nastawiłem sobie wedle poniższego przepisu w emaliowanym wiaderku z kwiatów zerwanych z krzaka, który pozował do tytułowego zdjęcia oraz okolicznych pobratymców z doliny Świdra – w sumie ok. 40 „tłustych” baldachów w pełnym rozkwicie. Użyłem ok. 8 litrów wody, 650 g cukru, 4 cytryny i 5 łyżek cytrynowego octu winnego. ♦ 30-50 kwiatostanów i 3-5 cytryn pokrojonych wraz ze skórką na plastry zalewamy w kamiennym garnku lub emaliowanym wiadrze 7-10 litrami wrzątku z rozpuszczonym cukrem (700 – 1000 gramów) i pozostawiamy na 48 godz. Można dodać kilka łyżek octu winnego. ♦ Po dwóch dniach przelewamy do szczelnie zakręcanych butelek (z braku szklanych mogą być PET po napojach), stawiamy w ciemnym, niezbyt gorącym miejscu (nie w lodówce!) i dajemy napojowi czas na „popracowanie”, bowiem najlepszy będzie po 2-3 tygodniach, kiedy wytworzą się „bąbelki” CO2, a napój zamusuje niczym szampan. Najlepiej smakuje mocno schłodzony, więc dojrzały napój dlawiększej trwałości i lepszego orzeźwienia przechowujemy w lodówce.http://www.yerbastory.pl/2012/06/biale-kwiaty-czarnego-bzu-i-przepis-na-smakowity-napoj/
-
O tym grzybku nie słyszałam, ale już poczytałam. Tylko oryginalnie raczej go nie dodają. Wiem, ze robią ten napój jak piwo, tylko nie ma tam alkoholu. Jak go zatem zrobić?
-
Myślicie, że można coś takiego zrobić w domu? Jakieś pomysły jak? http://ekosfera24.pl/napoj-o-smaku-czarnego-bzu-0-33l-eko.html
-
Jestem w połowie tej książki, jedna zdecydowanie lepiej by mi się ją czytało na czytniku, czy można jakoś dostać w formacie ePub? Wiem, że można konwertować ale ja tego nie potrafię.
-
Wesołych Świąt!!!
-
Fajny blog, oglądam sobie właśnie filmiki, bardzo sympatyczna dziewczyna, przyjemnie się przyswaja wiedzę Była tam mowa o tym iż po 60 dniach każdy ser jest bezpieczny do spożycia, nawet jeśli mogły się w nim wytworzyć wcześniej niepożądane bakterie, czy to prawda?
-
Nie no, ale chata :clap: :clap: :clap: zazdroszczę, nawet jak będę miała dom, to mój mąż się w życia na kury nie zgodzi, a ja to bym chciała
-
Dziękuję bardzo, trochę mi się rozjaśniło. Muszę przeczytać książkę PRAKTYCZNE SEROWARSTWO, mam ją już na dysku, tylko strasznie nie lubię czytać na monitorze, muszę sobie wydrukować.
-
Znowu ja : tak czytam jeszcze raz cały wątek i nie wiem jak powyższą wiedzę wykorzystać. Moje mleko zsiadło się już na drugi dzień, czy mogę się pokusić o stwierdzenie, że nie musiałam dodawać zsiadłego mleka do produkcji korycińskiego? czy wtedy byłby mniej kwaśny? Jeszcze jedno, pewnie głupie pytanie, ale chce się przygotować dobrze do kolejnej produkcji. A więc jak już pokroję skrzep, to czy powinnam czekać aż on opadnie na dno? Ostatnim razem zaraz po pokrojeniu wylałam razem z serwatką na sito, a tak czytam i piszecie, zeby zlać serwatkę znad sera, czyli co jakoś ten ser zepchnąć na dół?
-
Całą produkcja łącznie z wysalaniem odbywała się w temperaturze pokojowej, a jest teraz dość ciepło, więc w domu też było ciepło. Chyba za szybko skrzep powstał? Za dwa tygodnie znów próbuję, bo wtedy będę miała mleczko, zamówiłam sobie poranne, może będzie lepsze.
-
Dzięki EAnno Nie będę Ci zawracała głowy pierdołami, powoli się nauczę. Mój "prawie jak koryciński" hehe Troszkę o wadach... to co widać, to nie ma dziur (czy przyczyną tego stanu może być zbyt niska temperatura mleka? podgrzałam do 36 ale termometr tak mi skakał raz 35 raz 36, potem dodałam zsiadłe mleko i podpuszczkę z wodą i temperatura mleka na pewno spadła.) Druga widoczna wada, to pęknięcie ale to chyba dla tego, że pierwszy raz go obróciłam dopiero po 8 godzinach i nie uformowałam ładnie. Teraz to czego nie widać... jest trochę kwaśny, co mi nie przeszkadza ale czytałam tu, że nie powinien taki być i nie wiem co zrobić aby taki właśnie nie był. Druga rzecz, to przesadziłam z solanką, nie zmniejszyłam ilości soli, a mój ser był o połowę mniejszy niż ten z przepisu, ale i to się przeżyje, dorzuciłam dziś do niego pomidorka i jajeczko i się smaki wyrównały.
-
Nie wiem czy jeszcze są, ale też bym chciała jeden ząbkowany
-
zsiadłym mlekiem z Krasnystawu. Na przyszłą produkcję sobie zrobiłam zsiadłe z tego mleka od krowy, tylko nie wiem ile mogę je trzymać w lodówce? Jejku, jestem zupełnie zielona w temacie serów, przeczytałam wszystkie posty w tym temacie, a jak przyszło do produkcji, to i tak w głowie tysiąc pytań
-
Torcik śliczny, a i w środku imponujący, ciekawa jestem co to za krem, ciasto to ciemny biszkopt, prawda? Wszystkiego najlepszego dla Zosi
-
po 20. Nie wiem czy to błąd pomiaru, czy brak odpowiedniego sprzętu do odmierzenia tych 14g, na pewno nie dałam dokładnie 14g, bo nie miałam jak. Nie wiedziałam, że trzeba uformować w kulę, bałam się go dotykać, żeby ten skrzep się nie rozpadł A teraz na noc przykryć go jakąś pokrywką, czy ma obeschnąć?
-
Mój pierwszy serek się robi. Miałam mleczko od krowy, z wieczornego udoju, odważyłam się i kpiłam na targu i okazało się dobre, przynajmniej tak mi się wydaje. Z samiutkiego rana przed pracą zrobiłam próbę podpuszczki, ja zupełnie tego nie kumam, mąż mi robił obliczenia, proszę o sprawdzenie, czy dobrze myślimy. Do próby użyto 5ml mleka, 1ml odpuszczki, zgęstniało po 17 sekundach. Mój kochany mąż mi policzył, ze na 5 litrów mleka potrzebuję 14g podpuszczki. Mniej więcej tyle dałam, ale nie tak super dokładnie, bo nie mam czym taką ilość odmierzyć, EAnno, mogłabyś mi doradzić zakup jakiegoś urządzenia, do takich przeliczeń? No więc już przy produkcji skrzep uzyskałam po 15 minutach, pokroiłam go w kostkę, nie wiem czy dobrze? Wszystko poniżej w fotorelacji i proszę o uwagi. Dałam na durszlak i poszłam do pracy, odwróciłam dopiero po 8 godzinach i może dla tego z jedej strony jest ładny a z drugiej już nie? Powiedzcie mi czy podczas ociekania ten ser ma być przykryty, czy ma tak obsychać na powietrzu? Drastycznie mi się ilość zmniejszyła, na chwilę obecną jest 76 dkg a jeszcze do jutra rana ma ociekać. Przez to, że taki mały, to taki platfus się zrobił, nie jest taki idealny jak Wasze ale i tak się cieszę, że w ogóle coś wyszło, teraz czekam na to aby go spróbować. i ta ciemna strona mojego sera
-
Jeżdżę od 31 lat w te okolice Jeszcze troszkę dalej za Sanok.
-
Mój mąż to by chciał koszulkę Barcelony (z tej nowej linii kolorystycznej, oczywiście Messi ), ale nie wiem czy jest na forum ktoś, kto mógłby mi kupić oryginalną, oczywiście zapłacę. Sama się na tym nie znam, pewnie kupię jakąś podróbę, a chciałabym mu sprawić prezent.
-
Cieszę się z tego co przeczytałam, bo kupiłam podpuszczkę, a okazało się, ze jedyna dostępna mi krowa jest cielna :/ Ale będzie serek z mleka z mlekomatu
-
Gulasz segedyński robię często i polecam, jest bardzo smaczny.