Przepis jest powszechnie znany pod nazwą Piernik staropolski. Moja mama piekła go od zawsze. Skąd pochodzi przepis to nie wiem, ale przypuszczam, że był w książce Kuchnia polska z 1959 - gdyż ona była kuchenną biblią mamy. Moja LP ma ten przepis spisany na wyblakłej kartce. U nas ten wypiek jest głównie w postaci pierniczków - jest tradycją, że wigilijni goście dostają po puszce pierniczków, a mama czasami częstowała na nimi nawet w lipcu. Co do ilości przyprawy - w internecie są ilości w łyżkach lub np. 2-3 torebki. U nas po różnych eksperymentach są to wyłącznie 2 op. przyprawy firmy Kotany + kakako i cynamon na oko. Ta przyprawa bywa trudno dostępna, jak dopadnę to kupuję zapas nawet na 2-3 lata. A pieczemy w grudniu tego sporo, raz zdarzyło się nawet trzy razy po 2 kg mąki. Nieprawdą jest, że ciasto musi dojrzewać w lodówce. U nas leży zawinięte w folię na północnym parapecie.