Pomimo niby udanego wędzenia, po parzeniu okazało się, że wyroby zaliczyły gorycz/kwas octowy. Delikatny, ale mimo wszystko wkurzający. Na 100% cała procedura osuszania w wędzarni była prawidłowa, ponieważ sprawdzałem wędliny po 1h wędzenia i smak mięsa z zewnątrz był ok. Tak sobie dziś rozmyślałem gdzie nastąpił defekt i chyba już wiem. Około 3h wędzenia DG przestał dawać dym. Pomyślałem że zgasł, więc włączyłem nadmuch z pompki na full i ponownie rozpaliłem DG opalarką. Trochę przesadziłem, bo aż ogień poszedł z rurki dymowej, ale po zmniejszeniu powietrza na pompce dym szedł ....tylko jakiś dziwny lekko żółty ?? I zlałem sprawę ... to był mój błąd. Minęło z 15-cie minut i znowu brak dymu. Wkurzyłem się myśląc że DG się zapchał i pewnie temu głupieje, ale okazało się że ..... w DG skończyły się zrębki .... a tego wariantu wcześniej nie sprawdziłem. Dosypałem świeżych i ponownie rozpaliłem z tym że dym był jak zwykle ładny biały. Wnioski przydadzą się innym. Te parę minut w żółtym dymie starczyło na zaliczenie kwasu/goryczy na wędzonkach, choć wilgoci nie było żadnej ! Jak dobrze rozumiem swój błąd, rozpaliłem spalone resztki drewna w DG i to spowodowało że kolor dymu był ciężko żółty. Tak więc pilnujcie koloru dymu ! Wszelkie oznaki żółtego,ciężkiego dymu spowodują gorycz wędzonek. To kolejna lekcja z wędzenia i jak widać warto uczyć się na błędach i wyciągać wnioski. Ps. Wędzonki uratowałem mocząc je w letniej wodzie przez całą noc. Zapach goryczy znikł, mięsko trochę się odsoliło, ale jest jak najbardziej zjadliwe.