Kompletnie się z Tobą nie zgodzę. Używam Borniaka od 2 lat. Regularnie, 3-4 razy w miesiącu, czasem częściej. Na zimno wędzę ryby, polędwiczki, sery.... i nie mam z tym kłopotu. W zimie generator w komorze (aczkolwiek trzeba uważać na skropliny przy kominku), w lecie przystawka do wędzenia na zimno. 1 raz wędzenie się nie udało.... z pośpiechu, włożyłem wprawdzie osuszone, ale prosto z lodówki i zostawiłem na 8 godzin samopas - wyszły kwaśne. Cyrkulacja jest właściwa i nic się nie kisi, wystarczy uchylić szufladę i kominek.
Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby wiórki się zapaliły. Nie podstawiam żadnej miseczki z wodą - z czystego lenistwa popiół spada do szuflady i co 2-3 wędzenie ją opróżniam. Jak puszczę wędzenie to zaglądam kontrolnie co 2 godziny i nie dotykam się (chyba że uzupełnić zrębki)
Owszem nagar powstaje, przy wędzeniu na zimno oczyszczam sprężynę co 6-8 godzin, w zupełności wystarcza, coś nie tak z Twoim egzemplarzem.
Mam 3 generatory. "Borniaka", "Rogera" i "Mira". Każdy ma zarówno wady, jak i zalety, ale najbardziej jestem zadowolony z efektów dymienia Borniakiem, za to Rogera jest najmniej kłopotliwy w obsłudze i można do niego zapakować prawie każde "paliwo".