No to odgrzebie stary temat . DZieki Bila72 robie to. Smak mlodosci. Wtedy wloczylam sie po kraju latem z plecakiem z grupa przyjaciol. Ciagnelismy namioty. Czasem jechalo sie pociagiem, czasem autobusem a czesto tez na pieszo. Rozbite namioty i ognisko. Pamietam, jak robilismy podobne kocialki,ale najpier kopalo sie dol, w nim rozpalilo sie ogien, kiedy bylo duzo zaru, wstawialo sie taki kociolek naladowany tym co mielismy( czesto tylko jakas konserwa byla,zamiast swiezego miesa). Przykryty zasypywalo sie nowym opgniem. I robilo sie dalej cieplo. Ziemniaki byly piezone w zaze. A ryby w zarze zawiniete czesto w gazete. Nikt nie myslal,ze druk gazetowy moze nam zaszkodzic, po prostu mokra gazeta byla opakowaniem do pieczonej ryby A jak to smakowalo,kiedy obok bylo ziezioro,kilka gitar gralo .Smiech i radosc. CZlowiek byl szalony i beztroski. Teraz tylko lezka kreci sie w oku ,nawspomnienie. Tak to juz tylko wsppomnienie z mlodosci.