Gdybym mógł mieć znowu 20-lat, to zapewne przeklinałbym fotoradary i ograniczenia, ale tego już nie będzie. (Żeby nie było, są głupie ograniczenia, ale taki niestety kraj mamy) Dziś już mi się nigdzie nie śpieszy, a jak chce mi się śpieszyć to zwalniam. Może to starość, może rozsądek połączony z doświadczeniem, nie wiem ? Śmieję się widząc zdesperowanego kierowcę, który siedzi mi na ogonie i desperacko chce mnie wyprzedzić. Nie ważne, że jest linia ciągła, nie ważne że z przeciwka nadjeżdża samochód, on musi, on nie może tak wolno jechać ! A jedź, byleby z daleka ode mnie ! Ostatni wypadek do końca uświadomił mnie, że pośpiech, szybka ułańska jazda nie popłaca. Nie była to moja wina, ale jadącego z tyłu. Nie wyhamował i dwu tonowy Merc wbił mi się w plecy auta. Nie ma to jak rozmawiać przez komórkę prowadząc auto ! Wystarczyło zainwestować jakieś 50 zeta i mieć bluetooth ! Nie było by wypadku i nie było by problemów ! Chwila zagapienia, uszkodzone auto i moje trzy godziny w plecy i same straty ! To był dzień moich urodzin. Wiem, że czekają na mnie, wiem że mam być, a tu jedynie pozostało mi zadzwonić do żony i przekazać, że mnie nie będzie. Jechaliśmy ledwo co 30, góra 40 km/h i tak mi przy...... że ledwo stałem o własnych siłach.. Trzy razy zrobiło mi się słabo, ale trzymałem się na nogach, bo już, zaraz byli z "pomocy drogowej" i tylko namawiali do załadowania na lawetę. Policji nie było, karetki nie było, a oni byli ??? Poza nimi, nie wiadomo skąd "dobrzy ludzie". Chodzą oglądają, obserwują co ja robię, jak się zachowuję i dzięki Bogu że byłem w stanie stać na nogach, bo zawartość auta znikła by w mgnieniu oka ! Ledwo co doczekałem na przyjazd żony, żeby zaopiekowała się autem. Co by było przy prawdziwej kraksie ? Wolę sobie tego nie wyobrażać ! Tak więc po co tak się śpieszymy ? ? Ile czasu zaoszczędzimy ? A ile możemy stracić ? Niech sobie każdy sam odpowie !