To podaję Ci przepis z Podlasia: Zaczynamy od pół litra, może być bimber. Następnie rozpalamy wędzarnię. Najlepiej z kanałem, żeby był dobry cug. Rozpoczynamy drugą flaszkę, wieszamy kiełbasy i jazda, ładujemy mokrego drewna żeby się pożadnie hajcowało, zajmujemy się flaszką i zostawiamy kiełbasę w spokoju. Gdy nagle nam się przypomni, że wędzimy to albo dodajemy jeszcze drewna żeby się jarało jak należy albo, jak jest mało dymu, to (znam takiego) dokładmy liści. Wiejska kiełbasa gotowa. Oczywiście wszystko robimy na wyczucie, więc pewnie trzeba będzie kilka razy potrenować dla osiągnięcia pozytywnych rezultatów. Dobry wpływ na wykonanie ma rozpoczęcie po drodze trzeciej flaszki.