Parówki – niby prosty wyrób, a jednak. Parówki …… jak ja je lubię ! Ale kupić dobre, prawdziwe parówki które nie „jadą” czymś w smaku, a właściwie nie śmierdzą i takie w których nie czuć posmaku MOM-u to ….. raczej niemożliwe w dzisiejszych czasach.Dla wyjaśnienia MOM, to rozdrobnione mechanicznie mięso … lepiej abyście nie wiedzieli co to i z czego się rozdrobniło. Dlatego postanowiłem zrobić własne … Mirowe http://wyrobydomowe.blog.pl/wp-includes/images/smilies/icon_smile.gif Brak tego wyrobu w moich poczynaniach z wędlinami nie wynikał z lenistwa, czy skomplikowanego procesu, ale z braku jednego bardzo potrzebnego urządzenia. Tym urządzeniem był fachowo mówiąc kuter masarski, czyli urządzenie bardzo drobno rozdrabniające mięso. Przemysłowy kuter odpadał, a blender który posiadałem starczyłby może na 0,5kg wyrobu ……tak więc szukałem, szukałem i w końcu znalazłem sprzęt z dawnych dobrych czasów. Za przysłowiowe parę groszy nabyłem młynek do mięsa …… i w końcu mogłem zrobić parówki !!! Sprzęcik skromny jeśli chodzi o pojemność, ale za to ma moc i rozdrabnia aż miło. Tak się prezentuje: http://wyrobydomowe.blog.pl/files/2014/01/mlynekdomiesa.jpg Mając już odpowiedni sprzęt mogłem przystąpić do produkcji Do szczęścia było mi potrzebne mięso.Wykorzystałem więc produkty które standardowo używam przy wyrobie kiełbas, czyli mięso z łopatki wieprzowej plus dokupione podgardle. Parówka, to wyrób który w większości składa się z tłuszczu, dlatego w moim przypadku użyłem na 1kg wyrobu:- 0,4 kg mięsa klasy pierwszej z łopatki (czyli samo czyste mięso bez tłuszczu i ścięgien)- 0,6 kg podgardla Obydwa gatunki mięs zapeklowałem osobno używając 20g peklosoli na 1 kg mięsa.la innych proporcji polecam kalkulator peklownia na sucho: http://www.wyrobydomowe.nazwa.pl/solankasucho.html. Po trzy dniowym peklowaniu na sucho w lodówce mięso z łopatki rozdrobniłem wstępnie na szarpaku, a później na sitku o oczkach 6-8 mm, takich aby mojemu młynkowi jak najbardziej łatwo było mięso rozdrobnić.odgardle potraktowałem podobnie, jak najdrobniej mieląc. I tu ważna uwaga ! Przy mieleniu należy zwracać uwagę aby nasze mięso się nie zagrzało! Mielenie powoduje grzanie się farszu i tego trzeba pilnować ! Tak wyglądało mięso po zmieleniu: http://wyrobydomowe.blog.pl/files/2014/01/farszzmielony.jpg Po zmieleniu mięso włożyłem do zamrażalnika na około 15 minut.Po wyjęciu przyszedł czas na młynek do mięsa. I to jest najgorszy dla parówki moment ….. rozdrabnianie. Do farszu dodałem 10% zimnej lodowatej wody, czyli około 100 ml.Mięso rozdrabniałem partiami po około 0,4-0,5kg na jeden wsad do młynka.Więcej nie wchodziło, ale to bardzo dobrze, bo im mniej mięsa, tym szybciej się rozdrobniło i mniej zagrzało…… a grzało się niemiłosiernie ! Przy trzecim wsadzie musiałem odpuścić, bo młynek był gorący … dlatego nie zmielony farsz wylądował w lodówce, żeby znowu się oziębił a młynek ochłodził. Temperatura rozdrabnianego farszu powinna oscylować w zakresie 10 C i nie może przekroczyć 12 C. Kiedy już przebrnąłem przez etap kutrowania mięsa farsz wyglądał tak: http://wyrobydomowe.blog.pl/files/2014/01/farszrozdrobniony.jpg Farsz był idealnie rozdrobniony, pulchny i bez grudek mięsa. Teraz przyszedł czas na doprawienie farszu. Jako przyprawy użyłem na 1kg wsadu:- pieprz biały 1 płaska łyżeczka,- gałka muszkatałowa świeżo starta 1/3 płaskiej łyżeczki, I nic więcej z przypraw ! Po przyprawieniu nadziałem farsz w jelita wieprzowe o kalibrze 26/28 mm.Parówka powędrowała do lodówki na tzw. osadzanie na 12h.Przed wędzeniem 3-4 h wyciągnąłem parówki z lodówki i powiesiłem aby nabrały trochę temperatury pokojowej. http://wyrobydomowe.blog.pl/files/2014/01/osadzanie.jpg Przyszedł czas na wędzenie. Wędzarnię wygrzałem przez około 40 minut i włożyłem parówki wraz z innymi wyrobami do osuszeniaOsuszałem 50-60 minut i rozpocząłem wędzenie.Wędziłem parówki około 3h w temperaturze 60-65 C.Wędziłem tak długo, aż moje parówki uzyskały odpowiedni dla mnie kolor i wtedy zakończyłem wędzenie. Po uwędzeniu parówka wylądowała w garnku z wodą nagrzaną do 75C i parzyła się tak przez 25 minut.o parzeniu włożyłem garnek do zlewu i powoli, stopniowo dolewałem coraz zimniejszej wody, do momentu kiedy woda w garnku miała około 30-40C.Kiedy ostygła wyjąłem z wody i powiesiłem do całkowitego ostygnięcia. No i co ? No i wyszło super ! http://wyrobydomowe.blog.pl/files/2014/01/parowka.jpg Chciałem ukryć produkt przed synem, ale „cwaniak” nie zapomniał, że tatuś robił parówkę i na drugi dzień rano od razu pytał czy mogę mu zagrzać …….. No to zagrzałem rodzince po parówce i tyle ją widziałem…. http://wyrobydomowe.blog.pl/wp-includes/images/smilies/icon_lol.gif Znikła tak szybko jak powstała …. znaczy się wyszła mi.Znikający wyrób, to jak dla mnie najlepsza ocena jego jakości. Pozdrówka Miro.