Tak, już jestem po parzeniu i to z dobrym efektem
Parzyłam w wodzie, bo boczek (mimo wymoczenia) był dość mocno zasolony, zbyt długo przetrzymany w mocnej peklosolance.
Proces rozpoczął sie o godż. 19:00 , temp. parzenia 80 st.C, ale po 4h, czyli o 23:00 boczek był jeszcze twardy
Plany na dzień następny i konieczność przespania kilku godzin zmusiły mnie do wyłączenia grzejnika.
Zostawiłam wszystko na kuchence i poszłam spać.
O 6:00 rano garnek był jeszcze ciepły, tak ok. 38 st.C, więc przeniosłam go do zimnego garażu, bez wyciagania boczków, bez sprawdzania.
O 20:00 wieczorem nadeszła chwila prawdy i tu niespodzianka: boczki były mięciutkie, delikatne i bardzo smaczne!!! .
Widać, że doszły w stygnącej wodzie w ciągu następnych, nocnych godzin.
Loszka młoda, waga 60 kg.
Dziękuję kol. Andrzejowi @Bagno za konsultacje i wsparcie duchowe
W przyszłości również bedę wędzić i parzyć dzicze boczki bo to wyjątkowa wędlina.