- 
                
Postów
5 926 - 
                
Dołączył
 - 
                
Ostatnia wizyta
 - 
                
Wygrane w rankingu
1 
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Mapa użytkowników
Sklep
Giełda
Treść opublikowana przez abratek
- 
	
	
				Budowa Grillo Wędzarni projekt buryb
abratek odpowiedział(a) na buryb temat w Wędzarnie. Budowa i obsługa
no po coś te azotyny/azotany dodaje się do mieszanek peklujących - są jeszcze co najmniej dwa powody i to ważniejsze niż nadanie koloru....1 bezpieczeństwo bakteriologiczne a co za tym idzie dłuższa trwałość wyrobów 2 "smak i aromat peklowniczy"- 31 odpowiedzi
 - 
	
		
- Budowa grilla
 - budowa wędzarki
 - (i 3 więcej)
 
 
 - 
	obawiam się że po prostu jesteś "mało sololubny"....wprawdzie filet z kurczaka jest dość delikatny ale np dla mnie wg powyższego opisu powinno wyjść prawie dobrze tu natomiast zastosowałeś "górne granice" i to bardzo górne..... dla większości trochę za duże, co zresztą o ile pamiętam widnieje jako uwagi do tabelSprawę pogorszyła mała wielkość elementów, które przy tym stężeniu powinno się lekko wymoczyć... PS żeby uściślić: rzeczywiste peklowanie odbyło się w ciągu 6,5 dób! (a nie 5) - tak. tak..... zgadza się, te 1,5 doby więcej o których piszę to czas ociekania, bo one wliczają się do czasu peklowania - owszem solanka nie ma już wtedy wpływu na zasolenie ale sam proces peklowania jeszcze trwa - warto o tym wiedzieć i pamiętać
 - 
	musisz zapamiętać sobie że poniżej 4ºC proces peklowania zwalnia a przy 0 praktycznie ustaje, tak więc w Twojej sytuacji nie ruszałbym już nic w tej lodówce, no.... może sprawdziłbym temperaturę mięsa w środku - tak dla spokojności... (robię to gdy mam wątpliwości co do temperatur w chłodni) i dobrze sobie leży.. - nic nie ruszaj, mięs drobnych na kiełbasy nie miesza się podczas peklowania (ale warstwy nie powinny być zbyt grube - teoria mówi o 20cm...tak czytałem )
 - 
	a niby co ? - wyjaśnij bo kolega pomyśli że mu "świnię" podkładałem....... - jak wół przecież napisałem: nie wiem jak kolega pis67 , ale ja odradzam zamrażanie w tym wypadku- to tylko 5 dni a tym bardziej że mięso jest bardzo świeże .... możesz dla pewności np jutro obniżyć temp w lodówce ile się da i nic się na pewno nie stanie (jesli oczywiście wszystko było czysto robione) tak... trochę przykro że ktoś oczekuje "pilnej" porady a potem nie jest nawet łaskaw sprawdzić czy ktoś takiej udzielił..... PS Z informacji otrzymanej od wiarygodnego praktyka wynika że proces peklowania nie powinien przeszkadzać procesom ustępowania stężenia..... - jeśli ktoś ma informacje na ten temat, poparte odpowiednimi źródłami to niech nas uświadomi
 - 
	skoro Ty tego nie wiesz to ja tym bardziej ..... a to są dość istotne w tej kwestii sprawy... (czasy i temperatura wychłodzenia wpływają na jakosć mięsa) z pewnością jeśli masz mięso zaraz po uboju to jak pisałem musi przejść etap rigor mortis..... jeśli mięsko jeszcze "dziś rano biegało" to: wychłodzić i dać ustąpić objawom stężenia....we wtorek sklasyfikować i zapeklować. PS Technologię "ciepłego mięsa" na razie pomijamy bo i tak zapewne się nie wyrobisz, ale warto o tym, jak również o zmianach poubojowych poczytać.....
 - 
	Bez głowy to jeszcze da radę, choć smak kaszanki na tym traci - ale bez skórek się nie obejdzie.... coś musi to skleić
 - 
	nie wyjdzie 6 i nie kaszanka tylko zupa kaszana - nie ma grama "kleju" w składzie..... dodaj głowy i skórki Przeanalizuj sobie recepturę: http://wedlinydomowe.pl/zlot-numer-15-w-korniku-pod-poznaniem Co do przypraw.. - najlepiej zważyć wszystkie składniki tuż przed mieszaniem (czyli po obróbce term) i na tej podstawie dodawać przyprawy zaproponowałbym Tobie 16-17 g soli na kilogram farszu, pieprzu możesz jak do kiełbasy - ale tu trzeba jeszcze posmakować
 - 
	@boniek, z opisu można wywnioskować że mięso dotrze do Ciebie bezpośrednio po uboju, jeszcze ciepłe - czy tak? w takim razie mięso powinno jeszcze przed peklowaniem poleżeć w lodówce ze trzy dni aby "dojrzało" (ustąpiły objawy stężenia pośmiertnego). Jeśli masz dobre warunki chłodnicze (temp do 6stopni) i nie będziesz zmniejszał poniżej "normy" ilości peklosoli to spokojnie mięso wytrzyma tydzień - w niektórych przypadkach jest to nawet korzystniejsze niż 3 dni (mięso z niewłaściwym pH). Natomiast przy dłuższym czasie zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest normalne zapeklowanie i dopiero mrożenie surowca
 - 
	Przed godzinką zlewałem nalewkę wg poniższego przepisu - z aronii robiłem pierwszy raz.... w smaku obiecująca, obawiałem się cierpkości ale jest OK, delikatna nuta wanilli też robi swoje - niestety jeszcze za wcześnie na ostateczny werdykt
 - 
	dobra... już poważnieję i idę w te swoje "moderatorskie pielesze".....
 - 
	Hmm... może i dosadne słowo ale jakże określić dysputę na 3 strony tematu gdy autor zapytał tylko o docisk do beczki? - no ... może gdyby to była beczka z materiałem radioaktywnym to jeszcze .... ech... klejonki, obręcze, egzotyka.... kleje, lakiery, polery...... dobrze by jeszcze jakiś decoupage zrobic ... co by się kapuście lepiej kisiło http://www.davidburt.co.uk/yesterday/images/ROTFL.gif
 - 
	@jumbo, do mojego statusu można mieć dystans - jak widzisz piszę "na czarno" co głównie oznacza że to jest opinia abratka a nie moderatora w tej chwili.... - to kolejny ciekawy aspekt że każdą wypowiedź moderatorów postrzega sie poprzez jego funkcję wracając do docisku... chyba wystarczająco jasno opisałem w swoim poście swoje spostrzeżenia.... co my tu mówimy o docisku...... zachwyca się "ogół" np ogóreczkami z beczki dębowej i to jeszcze topionej w stawie a tu nagle deski kawałek przeszkadza...... ot gdzie logika?....... Ale i ja jak widać było nie upieram się przy jedynie słusznej desce...... bo zapewne gdyby ten nasz wspomniany dziadek (przodek znaczy sie) miał dostęp do obróbki kamieni to taki pewnie by i zrobił.....
 - 
	Przyglądam sie tej żenujacej dyskusji o wyższości klejonych klepek nad bambusem tudzież innym drewnem egzotycznym... i tak sobie zadaję pytanie skąd te nasze jakże często przywoływane tradycje... ci nasi przodkowie - babcie i dziadkowie (a nawet pra....) mieli te klejone bambusowe klepki.......... (a jakie smaczne te kleje ... - "znawcy" to nawet nie rozróżniają znaczenia słowa wodorozcieńczalny... - wystraczy hasełko rzucić i już gawiedź myśli ze można to na kolacyjkę nawet smakować) wział ten rzeczony dziadek ustrugał kawał dechy, kamienia znalazł na polu... dał to babce do wygotowania i robili oni latami kapuchę którą teraz z takim rozrzewnieniem wspominają wyznawcy klejonych bambusów ........ oj kochani co to z Wami sie dzieje? paweljack - PW... pomoże czy nie zerknąć można Natomiast z racji "funkcjonalności" warto może jednak zastanowić się nad kamieniem - o ile wiem granit jest do tego odpowiedni i łatwy w utrzymaniu czystości , nawet wtedy gdy chcemy go wykorzystać naprzemiennie do peklowania i kiszenia... cenowo może okazać się podobnie natomiast załatwia jednocześnie sprawę docisku PS jakiś czas temu i mnie zachciało sie dębowego docisku do "odnalezionej" w bałaganie kamionkowej beczki.... rok chyba zleciał a ja mimo dobrego źródła pod nosem, dopiero z Napoleonowa przytargałem materiał na ten docisk (ścinki z remontu wędzarni) - wszakże i mnie nie ominęła nowoczesność i skręciłem na wkręty kwasoodporne ale to z czystego lenistwa, bo nie chciało mi sie kołków strugać
 - 
	zwrócił prezesie... zwrócił - a że tego nie widać to już inna sprawa
 - 
	O nie Zbójaszku..... co najwyżej na PW Tu nawet nie ma za specjalnie co pokazywać - opis jest nader wystarczający... Wziąłem metalową puszkę/wiaderko (kiedyś w takich była pakowana Marmolada) wyciąłem na górze otwór do spiro, z boku na generator... stawiam to na blachę do pieczenia cista i po krzyku.... oczywiście nie polecam aż takiej prowizorki bo ja mogę sobie pozwolić na "trochę luzu".... lepiej poszukac lepszego pojemnika i przyłożyć się do wykonania
 - 
	Ja kiedyś w pilnej potrzebie zrobiłem tak straszną prowizorkę że aż wstyd pokazać - i tak już zostało....... jedynym zakupem była rura spiro. dostawkę wykorzystuję częściej niż początkowo mi się wydawało że będę wykorzystywał mimo ogromnych "nieszczelności" dym nie wydostaje się na drodze do wędzarni Mnie osobiście cena dostawki wydaje się troszkę przesadzona ale ja już tak mam że zawsze coś sam "wydłubię"
 - 
	bez doświadczenia może Mu nie wyjść...poza tym przy mięsie na kiełbasę ...... bezpieczniej będzie ustalić ile było soli i dołożyć mięsa
 - 
	Zbójaszku, a nie kusi Ciebie zrobienie bądź dokupienie dostawki generatora dla wędzenia zimnym dymem?
 - 
	hmmm... polskim rzemieślnikom musiały w zasadzie wystarczyć narzędzia ręczne ... reszta to "tylko" umiejętne się nimi posługiwanie....PS Ciasto francuskie towarzyszyło mi codziennie od końcówki pierwszej klasy szkoły i jak na ironię wykonanie pokaźnej porcji oraz przerobienie jej na ciastka było jednym z moich zadań na praktycznym egzaminie czeladniczym PS2 Kostek sorry za offtop...... "się sprzątnie"
 - 
	a i owszem..... świadomie i bez skrupułów zdradziliśmy naszego stałego dostawcę i ruszyliśmy nasze "cztery litery" po mleczko z innego źródła ..... akcja zapewne niejednorazowa, bo choć kawałek trzeba za miasto wyjechać to rekompensata jest w jakości .... Muszę przyznać że po raz pierwszy robiłem z tak świeżego mleka - mleczko do wiaderka bezpośrednio od każdej krówki leciało i gdyby nie pogawędka z gospodarzem, a po powrocie "wycieczka" do pobliskiego sklepiku, to mleka nie musiałbym nawet dogrzewać przed zadaniem podpuszczki Smak mleka zdecydowanie lepszy, wydajność właściwa a ricotta "jak dzwon" - z garnka wyjąłem ją na chustę po prostu rękoma Serek w stylu korycińskim już po kąpieli.... PS przekrój dopiero jutro
 - 
	zaryzykowałbym zakład że nic nie wykrawał i w zasadzie nie ma się czego wstydzić - ja do tej pory nie spotkałem się z jakimiś wielkimi "nadużyciami" ze strony producentów bo i skład podstawowy nie jest jakoś nazbyt skomplikowany..... natomiast produkcja na zautomatyzowanych walcarkach pozwala na wytworzenie dobrej jakości produktu Oczywiście lepiej byłoby zrobić na masełku swojskie ciasto ale...... nie bądźmy obłudni... kiedyś na propozycję "pokazu" robienia ciasta francuskiego na zlocie nie był zainteresowany nikt.....
 - 
	Michał, to nie ma znaczenia..... przyjmij do wiadomości to co już wielokrotnie napisano, że bez względu na to co byś nie robił miejsce łączenia będzie się przemieszczać (pęknie) - pęknie również to co nad tym łączeniem będzie .....gdyby linia łączenia była prosta można byłoby dylatacje przenieść na okładzinę ale u Ciebie ze względu na łuk: "wielka kicha"..... Aby zminimalizować skutki pęknięcia, możesz próbować podanego sposobu z zakotwiczeniem zbrojenia w istniejącym betonie uniknąłbyś obniżenia nowej "dolewki" ale z drugiej strony osiadanie gruntu spowodować może "złamanie" płyty i w konsekwencji "rozsunięcie" się płyt W tej chwili, aby jak najbardziej zminimalizować skutki pęknięcia okładziny należałoby poddać nowy fragment tarasu oddziaływaniu czasu - czyli pełny cykl pór roku... W tym czasie dojdzie do odpowiedniego wysadzenia pod wpływem zamarzania oraz osadzania na wiosnę i stabilizację latem.... po tym czasie można naciąć bruzdy aby włożyć "klamry" z prętów i ostatecznie wykończyć powierzchnię starając się mimo wszystko przenieść dylatację ....
 - 
	robiłem ... ten ser to jest w zasadzie coś w stylu indyjskiego sera Paneer (panir) - z tym że z relacji Arka wynika że grzali mleko do niższej temperatury.... oryginał grzeje się do ok 95ºC (tak jak na ricottę)
 - 
	@wieśman, zlituj się.... ktoś Ci bajek naopowiadał albo źle coś zrozumiałeś - drożdże mają swoją "wytrzymałość" na stężenie alkoholu gdy jest go "ponad miarę" komórki po prostu umierają..... usypiają tylko wtedy gdy nie zostało jeszcze osiągnięte graniczne stężenie alkoholu oraz zabrakło "surowca" do przerobu (cukru)..... - dopóki mają "co jeść" pracują... aż do zgonu.....
 - 
	Muszę tu potwierdzić że ta sałatka jest pyszna - dla mnie jak do tej pory najlepszy przepis na tego typu sałatkę - jej smak całkowicie odpowiada moim gustom PS używam do niej buraki podłużne
 
