Nikt z nas nie robi prawdziwego oscypka. Chyba, że hoduje owce.
Po pierwsze nie to mleko, po drugie nie te bakterie i brak ręki bacy wraz z całym jej mikrobiologicznym bogactwem :grin:
Każdy robi swój indywidualny serek: gonzowy, tomajowy, tusiaczkowy...
Wprawdzie wzorujemy się (ale jakże odlegle) na wyrobie górali ale raczej co do formy końcowej.
Przykładem może być temperatura dogrzewania, jakże inna dla mleka owczego. Gdyby ją zastosować do wyrobu z mleka krowiego i to nie prosto po udoju, pies by tego nie zjadł.
Wielu naszych kolegów w ogóle nie dogrzewa skrzepu a uzyskują wspaniałe serki.
Wprawdzie ser z krowiego mleka, oscypkopodobny, bez dziurek bliższy jest oryginałowi ale nie koniecznie lepszy i zdrowszy.
Mleko poddane działaniu bakterii czystej fermentacji kwasu mlekowego zawiera więcej enzymów, inny, głębszy aromat i lżej strawne białka. Poza tym serek ze skrzepu o niższym pH jest bardziej plastyczny i lepiej się formuje. Urok samych dziurek też nie jest do pominięcia
Ser sam się obkurcza w ziarnie. Taka rura z nawierconymi otworami (musiałyby być jednak gładkie) dobrze odprowadzi serwatkę z całej objętości. Formy serowarskie tak są zrobione i dziurki się nie zatykają. No, gdyby skrzep nie był krojony w ogóle, jak na ser bree, to wtedy nie wolno używać nacisku tylko serek powinien ociekać pod własnym ciężarem. Przy zwartym skrzepie ten nacisk powinien być taki, żeby nie rozrywać ziaren skrzepu (czyli z wyczuciem).