Salceson Kruszynki
Po akademickim wykładzie Dziadka w zasadzie nic już dodać nie można na temat wyrobu salcesonu, pasztetowej i innych wyrobów z ubitej własnym przemysłem świnki. Ale może moja przygoda z salcesonem zaciekawi tych, którzy chcą spróbować własnych sił w podrobowych wariacjach. Przygotowując się do pracy przeczytałem przepisy z naszej stronki i dostosowałem do tego co udało się zakupić w sklepie, oraz do własnych smaków i oczekiwań.
Zakupiłem:

Z głowy, oraz golonki i pachwiny zdjąłem skórę i zasoliłem. Pozostałe mięsko oddzieliłem od kości (w miarę możliwości) i zapeklowałem na sucho.

Stało to w lodówce prawie 48 godzin.
Włożyłem do szybkowaru, zalałem niewielką ilością wody i na palnik.


Po ugotowaniu w zasadzie do miękkości i wystudzeniu, obrałem z reszty mięsa kości, pokroiłem w paski, takie 2 cm grube, a skórki zmieliłem na siatce 2 mm.

Do miski z mięsem dodałem około 100 mil. wywaru z mięsa. Teraz dodałem przyprawy:
Wszystko dokładnie wymieszałem i przy pomocy małżonki nałożyłem do osłonek z tworzywa sztucznego. Parzyłem około godziny w temperaturze 80 st.C.

W czasie studzenia przykryłem deską i przycisnąłem ciężarem.

Niezbyt dobrze związana osłonka puściła i wyciekło trochę smakowitego płynu.
Po wystudzeniu degustacja. Wyszedł wspaniały w smaku i wyglądzie salcesonik.
Autor: Kruszynka